Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





"Czlowiek", akt 1: Poczatek lipca (1/3)

Zarówno ostatnie dni czerwca jak i pierwszy tydzień lipca były nie tyle nudne, co spokojne. Pozwoliło mi to wprowadzić w swoją codzienność rutynę, która stanowiła luksus. Dei płynnie odnajdowała się w roli nie kochanki, ale doskonałej partnerki w zbrodni. Kiedy z końcem czerwca, pierwszego deszczowego popołudnia tego lata zostawiliśmy Astrid zamkniętą w kojcu, aby porozmawiać w cztery oczy, z szerokim uśmiechem zadowolenia wysłuchała wszystkiego.
- Wiesz, że gdybym nadal była tysiąc dwieście dwadzieścia, teraz bym musiała uklęknąć, rozpiąć Ci spodnie i wylizać fiuta z radości? - powiedziała, gdy zakończyłem swój długi monolog
- Może więc lepiej, że jesteś moją Deirdre. Będzie jeszcze czas, by sobie to wynagrodzić, kochanie. Kiedy już odbierzemy jej tron, luksusowe szaty i złotą koronę. - odparłem, odgarniając jej mokre włosy z twarzy - Wtedy będę mógł powiedzieć, że przespałem się z prawdziwą królową. - wymieniliśmy czuły pocałunek, stanowiący przypieczętowanie tej obietnicy
Czasem, zamiast na poranne treningi, jeszcze przed śniadaniem szedłem do Juli. Zaczęła nazywać te poranki "dniami matki", a w inne dawała mi niewerbalne sygnały o tym, że jej mnie brakuje. Ot, znów przypadkiem dotknęła mnie swoją piersią, albo moja ręka znalazła się w strefach, których mężczyzna dotykał by przesłać informację o swoich chęciach.
Astrid nadal zdarzało się stroić fochy wobec faktu, że musi być posłuszna Deirdre, ale wystarczyło, że moja ukochana pokazała jej gest przygotowany do pstryknięcia by za chwile była najwierniejszą i oddaną uległą świata. Zaraz po śniadaniu trafiała na moje plecy i szliśmy wspólnie do żółtej strefy, choć Anita głównie wysyłała nam jakiegoś "opiekuna". Jeśli w mojej ocenie sunia była wystarczająco grzeczna, narzucałem im przymus jej zaspokajania. Umieściłem informację, że prowadzę otwarte warsztaty dla par lesbijek o tematyce bdsmu, pod nazwą "Odkryj coś nowego", informując, że nie wymagam doświadczenia.
Nie przeszło to uwadze grupie konwersacyjnej, gdzie Anita wyśmiewała mój pomysł, Lena martwiła się, czy przez to nie zaniedbam odwiedzin u niej, a Negan nadal próbował zgrywać "tego, który mnie naprostuje". Cóż, póki co nie miałem zamiaru przejmować się tym ostatnim, a Lene odwiedzałem właściwie co drugi dzień, po wspólnym drugim śniadaniu z Dei w żółtej strefie, gdzie zabierała z powrotem Astrid do naszego pokoju. Zawsze wyglądało to tak samo. Odgrywałem przed nią role biednego, skrzywdzonego chłopca, który ze wszystkich sił pragnie iść z nią do łóżka, karmiąc ją dostarczonymi frykasami, a ona wmawiała sobie, że nie dopuszczając mnie do siebie działa na korzyść Anity, chociaż chciała być w jej oczach postrzegana jako męczennik, "bo byłem, taki słodki".
- To jeden z moich ulubionych wzorów, ale jest strasznie nadużywany. - wyjaśniłem, siedząc na poduszce za Astrid w czymś co wyglądało jak sala gimnastyczna, grupie sześciu kobiet w różnym wieku, które obserwowały mnie jak bożka - Nic nie stoi na przeszkodzie, by jednak właśnie w ten sposób go używać. Oczywiście, można też kupić gotową bieliznę naśladującą albo wzbogacić go o blokadę ramion, ale skupimy się na jego najprostszej formie. Powtórzę jak to się robi kilka razy, żeby nie było wątpliwości, potem jeśli nadal będą problemy, podejdę i wyjaśnię. - mówiłem spokojnym, ciepłym głosem co wzbudzało w nich zaufanie i dając do zrozumienia, że nie obchodzi mnie rodzaj zażyłości jest między nimi
Pokazałem jak składam na pół swój kobaltowy sznur, po czym złożony przełożyłem pod piersiami Astrid, która grzecznie siedziała w samej bluzce i majteczkach. Wyciągnąłem końce przez pętle i po jednym przełożyłem tuż nad obojczykami, przy szyi, po czym wyciągnąłem je pod pachami i znów otoczyłem szyje nad obojczykami, tym razem zmieniając strony końców. Zrobiłem z nich łagodną pętle i znów pociągnąłem w dół zgodnie z kierunkiem z jakiego nadeszły i na linii żeber skrzyżowałem je, po czym obróciłem ją i pokazałem prosty supeł, którego nauczyłem się kiedyś w harcerstwie, wykonany na plecach. Pentagram stworzony na klatce piersiowej był gotowy.
- Oczywiście, na gołym ciele wygląda to jeszcze atrakcyjniej, ale raczej nie przyszłyście tutaj oglądać cycków mojej Astrid, a ja nie mam ochoty oglądać waszych. - rozległ się śmiech - Nie jest to wiązanie typu "jestem twoim szefem", chyba, że miejsca, gdzie okrążamy ciało rozszerzymy o ramiona. Wówczas mamy eleganckie ograniczenie rąk. Jeśli skorzystamy z zaprezentowanego wcześniej wiązania nadgarstków, ustawiając ręce naszego partnera w ten sposób... - zmusiłem Astrid do złożenia dłoni ku górze na wysokości nerek, przez co lekko się skrzywiła - Całkowicie go ich pozbawimy. Ponieważ, gdy dochodzimy, mózg lubi płatać figle, poczucie niemożliwości ich użycia może zadziałać jak mocny katalizator dla doznań naszego skarbu. A o to w tym chodzi, czyż nie?
Już po drugim pokazie, niektóre z pań zaczęły nieśmiało eksperymentować, pod nosem powtarzając moje ruchy. Rozdałem wydrukowane ściągawki, za co były wdzięczne. Czasem, pytając oczywiście o zgodę, prezentowałem jak prawidłowo wyczuć kiedy lina jest dość ciasno, a kiedy zbyt napięta. Nastoletnia dziewczyna, która wiązała niewiele starszą od siebie partnerkę, z zachwytem od razu spróbowała omówionej przez mnie rozszerzonej techniki, a potem długo szeptały między sobą po ichniejszemu, trzymając się niejednoznacznie, co skończyło się wyraźnie namiętnym pocałunkiem.
- Będziemy musiały chyba to wypróbować wieczorem bez ubrań. - powiedziała później na pożegnanie - Ingrid jest bardzo zadowolona, chociaż nigdy nie patrzałyśmy na to z jakimś zainteresowaniem... - jej koleżanka pokiwała głową - Będzie więcej zajęć?
- Cóż, nie jest to zależne od mnie. - odpowiedziałem smutno - Pewnie, jak się dowiedzą, że było tylko sześć pań, to stwierdzą, że nie warto tego robić. A szkoda, bo w miarę rozwoju przeszlibyśmy nawet do podwieszania... - Ingrid zarumieniła się i znów wyszeptała coś na ucho swojej dziewczyny
- A jeśli bym opowiedziała innym, że coś takiego pan prowadzi? - zapytała nieśmiało
- Cóż, wtedy miałbym więcej słuchaczy, to jedno. Ale jak widać, nawet nie mam do tego odpowiedniego miejsca. - wskazałem sale, która dosłownie przypominała miejsce do ćwiczeń na w-fie, a nie klimatyczne miejsce do wprowadzanie w jakże ciekawy świat
- Szkoda. - mruknęła - Jeśli jednak będzie znów ogłoszenie, może pan liczyć, że ja i siostra przyjdziemy. - powiedziała z zadowoleniem
Na efekty tego, że wiadomość dotarła do uszu Anity musiałem poczekać do następnego dnia, kiedy to stałem pośrodku piaszczystego placu, trzymając długą smycz i przeglądałem tablet. Na jej drugim dookoła mnie, wzdłuż białego płota biegała jedna z dwóch klaczy. Specjalne buty, przypominające szpilki bez jednak obcasów, za to z podkową pod częścią na palce utrzymywały jej pięty uniesione, ale mimo niedogodności osiągała znaczne prędkości.
"Le, przyślij Leah" brzmiało od góry od cesarzowej
"Odpuść jej, Ani, jest zmęczona. Nawet ona nie ma nieograniczonych sił..." brzmiała odpowiedź Leny
"Chce Leah. Ma za chwile być w mojej sypialni i ma być ubrana w strój numer sześć".
"Ani, ona jest naprawdę padnięta, co się z tobą dzieje?" nadal dopytywała gruba, bo światełko przy profilu Negan było ciemne
"Gówno. Leah, szóstka, moja sypialnia, albo sama sobie po nią przyjdę i wtedy nie będzie już tak miło"
"Ani, proszę Cię jak siostra siostrę, dziewczyna dziewczynę. Daj jej odpocząć, bo będziesz mniej zadowolona, niż by nie przyszła."
"Naprawdę mnie zmuszasz do tego, bym sama po nią przyszła, Le? Naprawdę tego chcesz?"
"Nie, chce, żebyś powiedziała co się stało."
"Chwile temu były u mnie Jocelyn Cloud. Pytała o tego pana, co prowadził wczoraj warsztaty z shibarii. Przypomniałam sobie, że ten gnojek coś tam robił, ale myślałam, że nikt nie weźmie tego na serio. Okazuje się, że Henrietta i Ingrid Vergyl, które tam były puściły plotkę, że "działa ktoś nowy, ale jest tak elitarnie dobry, że nie da się do niego od tak po prostu wejść z marszu". A wiesz, jaka jest Jocelyn. Kiedy ktoś mówi jej nie, to znaczy, że inni nie mogą i nie wiem czemu jeszcze siedzi u mnie, a nie u Negan i Mii. Jak mam jej powiedzieć, że to tylko wrzód na mojej dupie, a nie mój pracownik? Kitowałam, że owszem, działa, ale jeszcze się nie urządził i jak tylko będzie miał swoje biuro to od razu dam jej znać. Powiedziała, że ma nadzieje, że nie każę jej czekać.... Daj mi Leaaah"
"Zostaw go mi. Pewnie znów przyjdzie, by sobie popatrzeć jak jem i próbować się do mnie dobierać, więc wymodeluje Ci go tak, że będzie Cię po stopach całował, za to, że pozwoliłaś mu nawet na kanciape na szczotki" prychnąłem widząc ostatnie zdanie
Przywiązałem wyraźnie spoconą i uszczęśliwioną kobietę do słupa, kiedy na horyzoncie pojawiła się Dei z koszykiem, prowadząc przy swoim boku Astrid. Jak zawsze całowaliśmy się długo, po czym rozłożyła koc.
- Chcesz nakarmić konika? - wskazała gwiazdę biegów i przyszłą olimpijkę naszej suni, po czym wręczyła jej pokrojone i obrane ćwiartki jabłuszek, co tylko uszczęśliwiło sportmenkę - Pochwal się panu, co robiłyśmy.
- Kąpałyśmy się razem. - mówiła, wręczając kolejne kawałki zadowolonej klaczce - Pani pokazała mi jak zapewnić sobie przyjemność samym dotykaniem cycuszków i zrobiła mi malinkę. - odsłoniła lekko kołnierzyk koszulki i pokazała ślad po zębach na obojczyku - Powiedziała, że ponieważ byłam grzeczna, to pewnie pan wymyśli mi nagrodę.
- Może. - mruknąłem, kładąc się na kocu z głową na udach Dei - Jak Aurora odpocznie, to będziecie mogły go wziąć na wycieczkę nad jeziorko, by się ochłodził. Musi ćwiczyć z obciążeniem, to może założymy jej siodło i będziesz jechała na niej, ale pani ją poprowadzi. Chcecie?
- Ja bardzo chętnie. - powiedziała, przeczesując moje włosy - A ty czemu nie pójdziesz z nami? - dałem jej do poczytania konwersację, o której oficjalnie oboje nie mieliśmy pojęcia i sama zaczęła się śmiać - Już rozumiem, czemu Julia zawsze pakuje dla nas tyle jedzenia. - otarła łzę rozbawienia - Poradzisz sobie?
- Będę potrzebował większej łodzi. - odparłem, równie rozbawiony, po czym pstryknięciem przywołałem Astrid, która położyła się obok mnie uszczęśliwiona na to pozwolenie, ale uniosłem dłoń przed jej noskiem. - Jest cała twoja. Pokaż, czego Cię nauczyła Dei, może też się nauczę czegoś nowego.
Choć dziewięć dni temu pierwszy raz ją zobaczyłem i mogłem zrobić od razu na co miałem ochotę, tak teraz, gdy chwyciła moją dłoń i wprowadziła pod bluzeczkę, gdzie nie miała stanika, miałem sposobność dotknąć jej biustu. Jak cała reszta jej ciała, był miękki i przywodził na myśl wysokiej klasy materiał. Nie tłumaczyła tego w sposób "rób kółeczka, uszczypnij, pocieraj", ale naturalnie wykorzystywała moją dłoń by łagodnie masować swoją większą z piersi. Co ważniejsze, nie skupiała swojego spojrzenia na ruchu, który wykonywała ale patrzała na mnie, z rozchylonymi usteczkami i wypełnionym niepewnością spojrzeniem. Można je zarówno czytać jako "czy dostatecznie go to zadowala?". Kiedy zbliżyłem wargi do jej warg i ucałowałem, poczułem lekki przykurcz mięśni, który oznaczał, że jest zadowolona i lekko podniecona. Gdybyśmy pociągnęli to dalej, mogło by być naprawdę przyjemnie. Poprzestałem jednak na bezładnej dłoni, którą mogła kontrolować przez chwilę. Aurora obserwowała nas swoimi piwnymi oczami, przywiązana do postronka.
- I jak sądzisz, zasłużyła by się przejechać konikiem? - zapytała Dei, gdy wyjąłem rękę i oparłem ją o brzuszek Astrid
- Nawet na więcej, ale nie mam nic pod ręką. - odparłem, głaszcząc sunie - Nawet nie wiesz, jak bardzo mi się to przyda potem, kochanie.
O ile uprząż Aurory nie różniła się wiele od standardowej używanej dla wszelkiej maści ponygirl, tak siodło stanowiło autorski projekt wymagający pewnej wiedzy przy zakładaniu i samym dosiadaniu go. Klacz, a właściwie kasztanowłosa dwudziesto pięciolatka, wydawała się zadowolona z tego, że dokładamy starań by w pełni mogła się poczuć zwierzęciem jakim była. Astrid niepewnie usiadła w siodle i została spięta paskami w biodrach.
- Wygodnie? - zapytałem, a ona pokiwała głową - Będzie jak na prawdziwym koniku, ale dość spokojnie, bo to przebieżka a nie galop. - wręczyłem Dei lejce - Te do galopu są dla bardziej rozpustnych dziewczynek i posiadają specjalny dzyndzel, by nie spadały. - powiedziałem, puszczając jej oczko - Musisz jednak z nią współpracować, bo ją zamęczysz. Pracuj bioderkami. - powiedziałem po czym zwróciłem się do Dei - Zróbcie jej długą wycieczkę, żeby była zadowolona, kiedy wróci do stajni.
- Da się zrobić. - powiedziała, uśmiechając się i mnie obejmując - Nie przemęczaj się dzisiaj zbytnio, jeśli możesz. - powiedziała, pochylając się i przechodząc do szeptu - Pomyślałam, że możemy zamknąć Astrid na noc i wspólnie pójść do Julki. Załatwiłam sobie malutki prezent, by podziękować jej za to, jak o nas dba i pozwoliłam sobie zapytać, czy nie będzie miała nic przeciwko...
- Kochanie, mogłabyś przestać czytać mi w myślach i mnie wyprzedzać? - odparłem równie szeptem - Zgaduje, że nie ma nic przeciwko?
- Ucieszyła się, że będzie miała okazję lepiej nas poznać. - odparła - Powiedziałam, że jeśli ty na to przystaniesz, to bez wątpienia pozna nas nawet z obu stron. - wymieniliśmy kolejny wilgotny, pełen czułości pocałunek i ruszyła przez furtkę w stronę lasu spokojnym krokiem, prowadząc dumną klacz z naszym pieskiem na grzbiecie
Śniada 1345 od razu mnie rozpoznała i bez pytań w jakim celu otworzyła mi jedynie windę, bym pojechał do góry. Drzwi nie zdążyły się jeszcze zamknąć, bym przywołał zadowolony uśmiech na myśl o tym, co powiedziała i skupiałem się wyłącznie na tym. Kiedy drzwi otworzyły się na górze, odrzuciłem koszyk na bok i nabrałem tempa, rozpinając błyskawicznie guziki koszuli.
- Cukiereczku, błagam pokornie, nie bądź dzisiaj dla mnie tak okrutny. - powiedziałem, niemal wyrywając je - Daj mi chociaż odrobinkę swojej miłości, błagam! - padłem na kolana i podpełzałem do lejącego się jak plazma cielska - Ona mnie wykańcza, nienawidzi, na nic nie pozwala. Pozwól mi, choć odrobinę rozładować moją frustrację! - przytuliłem głowę na wysokości kolan - Pocałować, polizać albo chociaż dotknąć bo nie śmie brukać takiego skarbu swoim fiutem...
- Oh, Konradku... - powiedziała i czułem, jak drży - Też bardzo bym tego chciała, ale rozumiesz, że jestem wymagająca i mam dużo pracy, a nie chce by była to co najwyżej króciutka przerwa śniadaniowa, która ma sprawić, że poczujesz się dobrze, ale ja będę nie w pełni zadowolona... - powiedziała, wychylając się tak, że całe sadełko przemieściło się delikatnie i pogłaskała mnie po włosach - Postaram się zrobić trochę miejsca w terminarzu, tak, byśmy mogli spędzić cały dzień tylko razem, dobrze? - nadal mnie głaskała - Tymczasem mam dla Ciebie dobrą nowinę i pomysł, jak mógłbyś chociaż trochę rozładowywać swoją frustrację, co ty na to?
- Cokolwiek cukiereczku. - poderwałem się z podłogi - Przyniosłem Ci coś przepysznego, żebyś nie myślała, że nie pamiętam o tobie. Dałem Juli specjalny przepis z mojej ojczyzny, mówiąc "ugotuj to, proszę, dla mojego cukiereczka, zasługuje na to co najlepsze". - wróciłem do koszyka z wciąż rozpiętą koszulą, wiedząc, że spędzenie ostatnich pięciu lat na treningach ma swoje odbicie w moim wyglądzie - Najpierw spróbujesz, a potem będziesz mógł mnie rozpieszczać, dobrze?
Naprawdę wręczyłem Juli wydrukowany z internetu przepis na pierogi, informując, że ma użyć słodkiego nadzienia - jagód i truskawek. Dodatkowo oblane gęstym jogurtem, wydawały się mieć wygląd czegoś prestiżowego. Lena połykała je w całości, co rusz wydając odgłosy rodem z filmu porno. Potem palcem karmiłem ją z resztek jogurtu, wyłapywanego z pojemnika.
- Smakowało? - powiedziałem, po czym schowałem głowę w jej tłustych piersiach, układając dłonie jako coś na wzór biustonosza - Zrobiłbym je sam, ale rozumiesz, mam dwie lewe ręce do wszystkiego, tak jak mówi Anita... Do niczego się nie nadaje...
- A ja słyszałam parę pochwał. - powiedziała, oblizując wargi - Dlatego rozmawiałam z Anitą troszkę, by złagodniała wobec Ciebie... Doszłyśmy do porozumienia, że może... - zatrzymała się w połowie zdania - Co robisz?
- Coookolwiek. - mruknąłem, unosząc smutno buzie - Ja już tak nie mogę. Proszę, tylko troszkę... - gładko naśladowałem ruchy Astrid, ale na obu piersiach - Ona nawet nie chce ze mną rozmawiać, pracować. Jak nie chce na mnie patrzeć, niech da mi jakiś ustronny pokoik, urządzę go po swojemu i będę tam siedział całe dnie.
- Właśnie... Właśnie... - złapała moje nadgarstki i urwała je od piersi - Dostaniesz najlepszy i największy pokój, jaki się znajdzie. Zrobią w nim cokolwiek będziesz chciał.
- Naprawdę? - udałem wzruszenie, pozwalając jej unosić moje dłonie do góry - Jesteś taki dobry dla mnie cukiereczku...
- To może Cie ucieszy mój pomysł, żebyś nie czuł się tak jak napalony króliczek. - powiedziała, chociaż to ona była bardziej napalona niż ja - Poproś Julie, by zainstalowała Ci na czymś nasz komunikator, będziesz mógł rozmawiać z nami wszystkimi. Może jeśli lepiej się poznamy, będzie nam łatwiej... - zawahała się - Mogę Ci też podsyłać zdjęcia. Jak śpię, myje się czy przebieram. O ile będziesz grzeczny i Anita nie będzie się skarżyła.
- Oh... Będę musiał lizać ekran telefonu, marząc, że smakuje jak ty? - powiedziałem, znów robiąc smutną minkę - Cóż, nie jest to cała torba cukierków, ale nie wolno być zachłannym.... Może masz pomysł, jak mógłbym bardziej się jej przypodobać, co?
- Pomyślę, mój milutki, ale to pewnie nie będzie łatwe. - odparła - Tymczasem, muszę Cię pożegnać, zaraz mam trzy ważne spotkania i chce się przygotować...
- Przepracowujesz się. - powiedziałem, siadając i odlepiając się od jej ciała - Liczę, że znajdziesz jednak w końcu czas. Calutki dzień w łóżku, tylko ty i ja. Powiem Ci w sekrecie, że nawet przestałem się masturbować od kiedy Cię zobaczyłem na tamtej kolacji, bo nie mogę się doczekać tego jak będziemy się kochać. Jedno spojrzenie i wiedziałem "Konrad, musisz trzymać wszystko dla tej kobiety, ona zabierze Cię nie do bram raju, ale zatrzyma w nim tak długo, jak ty wytrzymasz".
- To wiele tłumaczy. - odparła znów rozmarzona - No, sio, sio. Może wieczorem dostaniesz coś, co przerwie tą wstrzemięźliwość.
- Już nie mogę się doczekać. - podniosłem się i zapinałem powoli koszulę - Poproszę Julię, by zrobiła więcej pierogów, skoro tak Ci smakowały...
- To będzie moje nowe ulubione danie. - powiedziała - Nawet ich nazwa brzmi cudownie...
W zielonej strefie, po opuszczeniu biura Leny spędziłem jeszcze dwie godziny, by lepiej wybadać położoną w jego obrębie sztuczną mieścinę zaopatrującą wille i pozostałe miejsca, o czym wiedziałem, od kiedy potrzebowałem fryzjera dla Astrid. Większość lokali stanowiła raczej punkty usługowe podobne do tego, ale było też wiele sklepów nazwanych wprost "Ubrania", "Buty", "Bielizna". Ułatwiało to prób szukania konkretnych marek, jeśli wszystkie były na miejscu. Większe towary pokroju mebli, materiałów budowlanych należało zamówić z katalogów na urządzeniach. Zdecydowałem się na "zakup" drugiego tabletu, który później podarowałem Dei. Na swoim zaś zrobiłem drugie, domyślne konto, które od razu dysponowało wszelkimi podstawowymi usługami. Komunikator ściągnąłem sam, tym razem śmiało wpisując jako login "Konrad", bez głębszego gmerania w ewentualnych zabezpieczeniach, których obejście dało mi dostęp do zakazanej konferencji. Już po chwili otrzymałem od Leny zaproszenie i należałem do nowej konferencji, w której udział brała cała ich piątka.
"Chociaż wszyscy go znacie, to przypomnijmy, że Konrad jest gościem tatusia i ma pomagać Ani w żółtej strefie, dlatego mam nadzieje, że będziecie dla niego mili :)" wysłała wiadomość na powitanie a ja nakreśliłem krótką odpowiedź
"Cześć wszystkim, wierzę, że mimo waszego braku czasu, będziemy mogli chociaż porozmawiać i poznać się w ten sposób. Dziękuje Anicie, że zgodziła mi się zapewnić pokój, gdzie będę mógł ćwiczyć moje zdolności i liczę, że często będzie mnie w nim odwiedzać, by ewentualnie poprawiać moje pomyłki. Wiktor z pewnością również się ucieszy, że tak dobrze mnie traktujecie, powiadomie go niezwłocznie.".
Zawisło to na czasie przez kolejną godzinę, aż wróciłem do żółtej strefy, gdy wreszcie pojawiło się coś nowego
"Skoro Tatuś Cię lubi, to ja też chce." od Mii.
"Jak skończę tylko urządzać pokój, tak jak kazała twoja siostra, to będziesz pierwszą, którą do niego zaproszę. Powiesz mi, czy jest ładny."
Przeciwnie było na sekretnej konferencji, gdzie wiadomości napływały z prędkością strzałów.
"LENA! COŚ TY KURWA ZROBIŁA?!" od Ani
"Ja pierdole, Gruba, przegięłaś i to ostro! Dodawać Mie?!" grzmiał Negan
"Pomyślałam, że może uda się nam go jakoś bardziej nastraszyć czy coś... Byście go widzieli dzisiaj i..." odpisywała
"Jaki pokój? Kurwa, Lena. Myślałam, że go spławisz po prostu jakoś, by sam zrezygnował, a nie mu obiecać, że mu coś dam..." w wiadomościach cesarzowej dało się wyczuć przerażenie "Znowu potrzebuje Leah, do chuja"
"Przecież ojciec mnie zabije, jak im pozwolę się spotkać samym, a Mii aż nosi, by iść nawet zaraz. Ja też nie wpierdalam się w to, co odwalacie z Prosiakiem"
"Ale on cały czas mi jest wierny, nie zrobi nic przeciwko mnie... Za bardzo ma ochotę i..."
"Po prostu zwaliłaś sprawę, powiedz to, do kurwy nędzy. Odkręć to jakoś w trybie natychmiastowym i przekaż Leah, że zaraz u niej będę." brzmiała wiadomość Ani
"Nie mogę... Pewnie już napisał do taty, żeby się pochwalić i..." Lena gubiła się co raz bardziej "Proszę, Ani, Negan... Przecież on nie jest ani trochę groźny, przeciwnie..."
Stałem pod boksem, wciąż przeglądając listę rybek i robiąc ostrą selekcje, gdy Dei wprowadziła całą mokrą Aurorę i wyraźnie pobudzoną dosiadającą ją Astrid. Wypiąłem sunie i postawiłem ostrożnie na ziemi, ale zaraz upadła jakby na miękkich nogach.
- Cały dół mi zdrętwiał! - poskarżyła się - Dupa, pusia, nogi...
- Ojej. - powiedziałem, chociaż nadal nie mogłem nadal ukrywać uśmiechu - Ogarnę klacz i zaniosę Cię do domku, co? Przyniesiemy Ci kolacje do pokoju, odpoczniesz sobie...
- Ale było fajnie! - powiedziała zadowolona - Będę mogła znów pojeździć kiedyś?
- Jak zasłużysz. - uprzedziła moją wypowiedzi Deirdre, odbierając ją z moich rąk i przytrzymując - To dla zabawa dla grzecznych suń, bo koniki też zasługują na swoje nagrody za taki wysiłek.
- A to prawda. - odpowiedziałem i wygrzebałem z kieszeni trzy kostki cukru, po czym wyjąłem brunetce uprząż z ust - Nagrodź naszą Aurorę. - wyciągnęła dłoń i klaczka pociągnęła swoimi wąskimi wargami łakocie, jeszcze wyraźniej zadowolona, że ktoś pamięta o takich małych szczegółach - Obie się nam spisały, nie Dei?
- Na dwa medale. - odparła moja ukochana - A jak tobie poszło?
- Udało się. - rozpiąłem siodło, zdejmując je, po czym nabrałem garść siana i roztarłem po wilgotnej skórze - Co więcej, poszło lepiej niż myślałem, że pójdzie. - opiąłem ją łagodnie derką i wprowadziłem do boksu – Prrr... - zamknąłem drzwi i sprawdziłem rejestr na drzwiach, wpisując godzinę wyjścia i powrotu - O, pojutrze będzie kryta. - powiedziałem do Dei, wskazując tabelkę - Szkoda, że nikt nas nie zaprosi... - wyciągnęłam rękę przez kratę - Pa Aurora. Szkoda, że konie nie mogą mówić, by powiedzieć jak się bawiłaś. - wziąłem Astrid jak zwykle w roli swojego plecaka, po czym objąłem rudą ramieniem - Wnyki póki co się sprawdzają. - powiedziałem szeptem do niej - A im ich więcej, tym większa zdobycz może w nie wpaść.
- Za to Cię kocham. - odparła, śmiejąc się pod nosem
Astrid usnęła zaraz po dotarciu do kojca i otworzyła tylko oczka, by coś zjeść i zaraz paść powrotem. Jeszcze przed kolacją wzbogaciłem się o dostęp do narzędzia, które pozwalało tworzyć wizualizacje miejsc i czterdziestu metrowy pokój do przygotowania, co pozwoliło mojemu skarbowi nad skarby rozwinąć w pełnej krasie swoje pomysły. Anita, poza przesłaniem programu z adnotacji, że "ma nadzieje, że miejsce to będzie odpowiednie dla kogoś takiego jak ja, a jeśli projekt dośle do rana, to powinno się udać go zrealizować w ciągu najbliższych trzech dni", napisała "Aurora, młodsza z klaczy, wystąpiła o całkowitą opiekę z mojej strony, a suczka Jane po jej opowieściach również to rozważa, ale chciałaby odbyć dzień próbny, ponieważ obie w najbliższym czasie mają być kryte i jest to zawsze trudne nawet dla doświadczonych zwierząt..." Dałem jej odpowiedź, że z chęcią jutro zaopiekujemy się Jane i z zaszczytem podejmiemy się dalszej opieki nad Aurorą.
Przy zjedzonej w czwórkę kolacji, Deirdre kolejny raz jasno pokazała Wiktorowi, dlaczego ją kocham rozmawiając z nim na równi i jak bardzo była zmarnowana jako cyferki. Staruszek był urzeczony irlandzkim temperamentem mojej ulubienicy, a ta jasno dawała mu do zrozumienia, że nie jest z tych, które rozbiorą się na jego życzenie.
- Będziesz zazdrosny? - zapytała później, idąc w mojej flanelowej koszuli i samej bieliźnie pod nią, z zapakowanym jak prezent urodzinowy pudełkiem
- O Julię czy o Ciebie? - oddałem pytanie
- W sumie. - odparła, stąpając po stopniach - Jeśli stwierdzę, że o nią, to jakbym wierzyła, że coś do niej czujesz, ale mam wspaniałe i nieco egoistyczne poczucie, że tylko jak spoglądasz na mnie, w twoich oczach jest coś więcej. Może się mylę i to też blef, albo sztuczka, ale... Jeśli bym stwierdziła, że o mnie, uznałabym Cię za głupka, a wtedy bym z tobą nie szła, tylko wolała wrócić do bycia kilkoma cyferkami, do której sporadycznie uderzają faceci, których nie stać na więcej. - uśmiechnęła się - O tym spojrzeniu mówię.
- Dzielimy z Wiktorem filozofie, że wszystko można ujarzmić, nawet siły natury i kosmosu. - powiedziałem, gdy zatrzymaliśmy się na dole - Jednego nie potrafimy. Czasu. A każda chwila, w której jestem z tobą, stanowi dla mnie czas, który chciałbym zatrzymać. - uniosła dłoń i pogładziła mój policzek, a ja ucałowałem jej nadgarstek - A teraz czas na naszą nagrodę, za sukces dzisiejszy i kolejne przyszłe.
Czasem miałem ochotę zapytać mamy, ile ma lat. Takiego poziomu doświadczenia nie zdobywa się przez dziesięć czy nawet dwadzieścia lat. Zgadywałem, że jest już bliżej pięciu dych, o ile już ich nie miała. Przyznaje się bez bicia, że jej język potrafił robić takie czary, o których ja byłem w stanie opowiadać by wkurwić Anite. Z drugiej strony praca dłoni, ust i samej szczęki, delikatne przerwy niby to na oddech, ale wydłużające ścieżkę do raju doprowadzały człowieka do gorączki.
Dei uniosła się na moment, by pokazać swój biust z przebitymi sutkami i posłać mi ten zniewalający uśmiech, po czym uniosła lekko miednicę wsuwając pod nią dłonie, tuż po linii pleców. Podobnie, jak zapewniająca mnie o gotowości na wszystko Astrid, tak mówiąca, że nie ma nic do seksu analnego Julia przeżyły gwałtowną lekcje pokory. Jej twarz przeszło coś na wzór grymasu, mieszanki rozkoszy i bólu. Później, po wszystkim, kiedy jej ciało wróci do normy powie nam "dzieci, dzieci (bo Dei podłapała nawyk mówienia do niej mamo), mamusia już ma swoje lata, z nią trzeba delikatniej i łagodniej". Teraz jedynie mogła ulec sile dwójki ludzi, by paść na bok, tak, by mój idealnie sterczący fiut wypełnił jej drugi otwór, co wyzwoliło znacznie gwałtowniejszą reakcję.
Tak, jak pierwszego dnia trzeba było trzech razów by uzyskać sygnał, że coś tam mignęło, przy drugim podejściu lepiej tak teraz, kiedy oboje się z niej usunęliśmy, legła gładziutko i długą chwile dochodziła do siebie. Potem powiedziała te znamienne słowa.
- Sam Szatan i Lilith nawiedzili moją sypialnie. - powiedziała, leżąc między nami dwojgiem, jakby była Astrid, a nie Julią - Któremu dzieciątku powinnam podziękować najpierw? Synkowi, który ją tutaj sprowadził czy córeczce, która dała mi tak wiele a nie dostała prawie nic?
- Oh, mamusiu, masz rację, to przecież tylko kawałek nieczułej gumy, więc chyba Deirce się należy więcej. - powiedziałem, nie patrząc na samą pytającą ale w oczy rudej - Chociaż tym samym nie wiem, jak sam będę jej dziękował.
- Już podziękowałeś. - odpowiedziała - Dałeś mi swoje ostatnie życzenie i przypomniałeś, ile jestem warta. - po czym jej twarz przeszył grymas gigantycznego zadowolenia - Maaaamciu, podobno jesteś staaaara i braaaakuje Ci sił....
Ale tym razem nie chciałem jej całować. Niech przeżywa tę rozkosz tak, jak będzie miała na to ochotę.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Michalina Korcz

Bardzo dziękuje za pozytywny odzew na moje opowiadania.
Mam nadzieje, że dalsze części przygód równie przypadną do gustu i będę starała się publikować jew miare regularnie (przewiduje uwerturę, 4 akty i epilog).
Jeśli chodzi o pytanie o profil Konrada, który mnie inspirował (i mam nadzieje, że nie gniewa sie, że mój bohater nosi jego imię)to wystarczy wyszuać "Kocie wspomnienia"; "Wspomnienia Kota" lub "Właścicielkę" w wyszukiwarce na stronce lub prościej zmienić końcówkę adresu na profil/1728/konrad-milewicz/


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach