Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





"Czlowiek", akt 2 "Cesarzowa" (2/3)

Moje przedstawienie w czasie kolacji informacji o planowanym brunchu w towarzystwie najstarszej z córek Wiktora wzbudziło wiele reakcji. Mój drogi przyjaciel ucieszył się niezmiernie, uznając to, że sytuacja między mną a Cesarzową ulega ociepleniu. Mama, że wreszcie będzie mogła się wykazać w kuchni o coś więcej niż „te twoje pół suche płatki z owocami i kilka jajek”. Deirdre spojrzała na mnie znacząco, z uśmiechem, rozumiejąc, że nasza mała tajemnicza operacja o kryptonimie „Detronizacja” weszła w decydującą fazę. Mia zapytała ją zresztą, czy doradzi jej co powinna włożyć na siebie i czy może zabrać ze sobą swoją Lynx, w związku z drugim zapewniliśmy ją, że mamy zamiar zabrać ze sobą Astrid. Ta co rusz, radośnie wyciągała buzię, by dostać buziaka lub chociaż być w nagrodę pogłaskaną, za to, że ładnie karmi samodzielnie skrępowaną, zgodnie z wyniesioną z moich zajęć Hannah siedzącą na krześle. Wiktor podśmiewał, że nasza sunia co raz bardziej nas przypomina.
Jak zawsze, obudziłem się wcześnie. Dei wciąż spała, tuląc się do mnie. Ucałowałem ją, jak to mieliśmy o poranku w kącik oka, warg i na końcu w szyję, wysuwając się ostrożnie z jej objęć. Otworzyłem górną część kojca i za kark podniosłem Leada, odklejając zaspanego od jak zwykle przerażonej i drżącej Hannah i objęć Astrid, która nawet przez sen nie chciała go puścić. Może i wyglądał jak słodka alternatywka, co nawet podkreślała jasnoróżowa bielizna z płatkami róż, to już oswoił się z swoją rolą „chłopca”, choć był pewnie starszy od mnie o przynajmniej rok lub dwa. Smutno spojrzał jeszcze raz na śpiącą parę, potem na mnie i pokiwał tylko nosem, pospiesznie się ubierając. Choć fakt, nawet Dei nie pytała mnie o wiek i z pewnością zakładała, że jestem od niej starszy. Chyba tylko Wiktor znał mój prawdziwy wiek, a większość dawała mi między dwadzieścia pięć a dwadzieścia dziewięć lat.
- Pójdziemy pobiegać. - powiedziałem, stając przed willą z nim – To dobrze robi na myślenie.
- Musimy? - mruknął, ziewając – Wolałbym wrócić do Astrid i poczekać, aż się obudzi… - brzmiał na rozmarzonego
- Mhm, może od razu ją byś obudził seksem oralnym? - powiedziałem, poprawiając but na stopie – Myślisz, że skończyłbym na połowie łydki, czy do kolana by weszło?
- Nieee, po prostu tak słodko wygląda i… - burknął, patrząc na mnie – Jakoś panu wczoraj nie przeszkadzało, jak gmerała w zadku Hannah wibratorem…
- Nie znaczy to, że będę z uśmiechem patrzeć jak czyścisz jej szyjkę macicy językiem. - rozciągnąłem się mocno – Powiedz, chciałbyś zjeść ciasto, które wcześniej ktoś macał, oblizywał i dodatkowo wkładał w nie różne rzeczy?
- Chyba nie. - odparł, naśladując moje ruchy – Powiedziała, że kazał jej pan odkryć wszystko, co lubi, a potem udowodni, że należy wyłącznie do niego i…
- Otrzymałem ją od Wiktora, więc już jest moja. - odparłem, kontynuując rozgrzewkę – Myślę jednak, że to co czuje wobec Deirdre, sprawia, że nie czuje jakiejś nadmiernej ochoty na Astrid. Jest słodka, to fakt, ale oboje ją uważamy co najwyżej za słodkiego pieszczoszka. - zauważyłem, że się zatrzymał, słuchając uważniej – Dzierżymy w naszych rękach wspaniały klejnot, Lead. Wrzucenie go w gnojowisko sprawi, że zatraci cały swój blask. Jeśli jednak zyska odpowiednią oprawę, będzie piękniejszy. Myślę, że gdyby pojawił się odpowiedni typ, który będzie w stanie docenić cały trud, jaki Astrid wkłada w samodoskonalenie… Który sam zdoła osiągnąć coś więcej… - widziałem, że moja rybka chwytała haczyk – Cóż, oddałbym mu ją. Nie dopuszcza się suki o długiej linii rodowej z kundlem, którego znaleźli na ulicy, bo może jedynie złapać pchły i jakieś psie wenery. No, ruszamy.
Specjalnie biegłem wolniej niż zwykle, by nadążył, chociaż szybko złapał zadyszkę. Kiedy dotarliśmy do zielonej strefy, ciężko dyszał, opierając się o mnie ramieniem. Uśmiechnąłem się i poklepałem go po ramieniu.
- Myśli pan, że jest szansa by to powtórzyć? - zastanowił się, wciąż dysząc – Że mógłbym przyjść do niej na noc?
- Powiedzmy, że byłbym skłonny się zgodzić. - odparłem, po czym z łatwością doniosłem go bardziej niż doprowadziłem do ławeczki – Co jednak zaoferujesz mi w zamian?
Milczał długą chwilę, wciąż łapiąc oddech. Dałem mu butelkę z woda, którą z chęcią przyjął i popił. Może powinienem mieć wyrzuty sumienia, że buduje jego charakter dążąc w konkretnym kierunku, a Dei stylizuje go w skrajnie inną. To jednak stanowiło pewien sposób na podkreślenie kontroli nad nim. Wreszcie uspokoił oddech.
- Pani Anita prosiła, żebym dla pana pracował. - odezwał się wreszcie – Wybrano mnie, bo myślano, że pan mi ulegnie, ale potem pan powiedział, że nie ważne jak będę wyglądał, będę chłopcem. Na początku był to duży dyskomfort, bo nadal pana dziewczyna pozwalała mi rozwijać wizję swojego wyglądu, jakiego chciałem, ale… Ja i Astrid to skrajności, prawda?
- Tak. - odpowiedziałem, spokojnie słuchając go
- Tym samym, kiedy czuje się jej łagodność, słodycz to mam wrażenie, że tym bardziej chce być tym niegrzecznym chłopcem, którego ona polubi i będzie nim zainteresowana. Może nie będę miał prawdziwego fiuta i raczej nie widzę siebie w inny sposób niż teraz, ale…
- Nie chodzi o wygląd, Lead. - odparłem, prostując się – Dei nie jest ze mną tylko dla tego, bo mam sześciopak na brzuchu i mogę ją podnieść. Zresztą. Jesteśmy ze sobą ponad miesiąc, widziałem ją niezliczoną ilość razy nago, kilka razy braliśmy wspólnie kąpiel i wiele razy uprawialiśmy seks w trójkącie… A jednak, nigdy nawet nie złapałem ją za pierś. Nie jesteśmy więc ze sobą, bo na siebie mamy ochotę się rzucić, ale za to, jak mocno kochamy swoje charaktery. Myślę, że miłość i kontrolowanie drugiej osoby dzieli cieniutka jak plastyczna błona granica. Nie sądzę więc, by Astrid przeszkadzało, że nie masz kawałka mięsa między nogami, a biorąc pod uwagę jej nowe zainteresowania, ucieszy się, że jest tam pochwa. Faceta nie czyni to, co ma między nogami, ale to jak potrafi dotykać tej granicy.
Znów chwile milczał, jakby analizował co powiedziałem. Spojrzał na mnie niepewnie, jakby ze sobą wewnętrznie walczył i miał nadzieje, że teraz wstanę i odejdę, zostawiając go samego, nie zmuszając go do podejmowania decyzji. Chyba jednak wreszcie zdecydował, że jest gotowy.
- Miałem pana szpiegować. - powiedział na wydechu – Donosić o wszystkim co pan robi. Szukać jakiegokolwiek potknięcia, błędu, słabości… - udałem zaskoczonego tym wyznaniem – Chciała, żeby jakoś pana skompromitować w oczach pana Wiktora, pokazać jako słabeusza, głupka… Udowodnić, że jest pan bezużytecznym, zadufanym w sobie, egoistycznym szarlatanem… - wytarł łzy z twarzy – Im dłużej jednak przy panu byłem, tym mniej mogłem tak sądzić. Tak, Astrid i pani Anita mają rację, jest pan przedziwny, brakuje panu choć krzty ogłady i delikatności, ale tym samym potrafi pan podkreślać coś innego. Coś lepszego… Uwielbiam z panem pracować i zastanawiać się, czy ja bym mógł tak działać. Czy ja byłbym w stanie tak bezpardonowo atakować ludzi, by Ci nagle pod wpływem tego ciosu zrozumieli coś… Więcej… Jak ja czy Astrid…Ludzie, którzy tu przyjeżdżają, mają głównie jakieś hedonistyczne pobudki, ale po ich zrealizowaniu czują się brudni, brzydzą się siebie… A pan jest jak ktoś, kto podaje pachnące mydło, zaprasza do wypełnionej ciepłą wodą wanny i sprawia, czujemy się dobrze. Słyszałem, że wiele osób uważa pana za diabła i coś w tym jest. Ja wierzę, że to prawda. Pan jest diabłem. Ma pan nawet ten cyrograf, który więzi Hannah….
- Dziękuje. - odparłem, mając wrażenie szczerości w jego słowach – Ciesze się, że masz o mnie takie zdanie, ale… Jestem jedynie człowiekiem, nikim więcej.
- Nieprawda. - wytarł łzy – Człowiek nie może potrafić aż tyle. Nawet pani Anita zaczyna się pana bać, dlatego ostatnio przychodziła sama do nas na kontrole. Uważała, że kłamię w raportach. Chodzi wściekła, bo jej Leah zniknęła i jest zestresowana, bo tylko ona potrafiła ją uspokoić, a pan dosłownie ją przypieka… Nie ważne, że przyjęła zaproszenie na dzisiaj i to co mówi, ona pana nienawidzi i się obawia. Chce pana sprawdzić dzisiaj, aby móc potem wytoczyć z panią Leną i panem Neganem jakieś najcięższe działo przeciwko panu… Proszę, niech pan na siebie uważa.
- Nie zabiją mnie, Lead. - odparłem, klepiąc go po plecach – To wbrew ich myśleniu. Będą pragnęli mojego cierpienia, ale nie śmierci. Doskonale to wiem, od kiedy Negan chciał mnie nastraszyć nożem i kiedy sam go sobie wbiłem w ramię, nagle nie wiedział co robić. Nie są przyzwyczajeni do takiej walki. - westchnąłem – Szepnę parę dobrych słów na uszko Astrid o tobie. - podniosłem się – Bardzo lubi bitą śmietanę i swoje nóżki, dlatego tak chętnie Ci je przysuwa. Nie koniecznie znaczy to, że masz od razu zostać jakimś fetyszystom, by jej się przypodobać, ale jeśli czasem powiesz, że ma ładne skarpetki albo rajstopy, pogłaszczesz ją po nich, sprawisz jej równie dużo radości co całując. - nie odwróciłem się do niego – Jesteś na dobrej drodze do zostania pomocnikiem ogrodnika, który może będzie pielęgnował najcenniejsze róże. Jednak najpierw musisz wiedzieć, jak wyrywać chwasty i właśnie pokazałeś, że umiesz je rozpoznać. - uniosłem dłoń w geście pożegnania – Widzimy się jutro rano w biurze.
Ruszyłem spokojnym truchtem z powrotem w stronę willi, zostawiając go. Łatka boskiego adwersarza przylegała do mnie płynnie od wielu osób. Dla Wiktora była oznaką moich dążeń do celów, swobodnych podszeptów pozwalających kierować ich wyborami, chociaż biorąc pod uwagę mój wiek, to oni powinni być w stanie mnie kontrolować. Julia uważała mnie za niego, bo sypialiśmy ze sobą, ale traktowałem ją jak swoją mamę i płynnie prowadziłem grę między piątka graczy na swoją korzyść. Astrid przez to, że była gotowa zostać jednorazową przygodą, kilkunastoma minutami rozkoszy, które szybko się znudzą, a uczyniłem ją czymś na wzór zwierzątka domowego. Rodzeństwo, w którego wizji stanowiłem konkurencję, byłem chaosem, jaki psuł naturalny, ustalony przez nich porządek i elementem nieprzystającym do niej. Lead, jak widać, myślał o mnie w ten sposób, bo doprowadzałem do jego przebudzenia i z pomocą odrobiny fantazyjnej otoczki przejąłem całkowicie władzę nad Hannah…
Tylko Deirdre, od czasu, kiedy mokliśmy na zewnątrz i słuchała prawdy, doskonale wiedziała, że to myślenie jest odległym, pięknym życzeniem. Diabły są nieśmiertelne, diabły nie ulegają czasowi i nie krwawią. Nie mają pokus, biorą to na co mają ochotę. Można było mi to owszem, zarzucić, ale nawet dysponując pomocą Wiktora, mogąc działać na granicy, jeśli nawet nie pod nią, prawa i ja nie mogłem dostać wszystkiego. Kto ma zamiar władać wszystkim, musi w pełni władać sobą. Siedem lat ćwiczenia judo tego mnie nauczyło, osiągnąłem nawet trzeci dan i wbrew temu, co mówiłem Anicie, po wpisaniu mojego nazwiska dało się znaleźć parę informacji o „obiecującym młodziku, który osiąga zawrotne sukcesy na macie”.
Chciałbym rzucić jakiś tekst o poważnej kontuzji, sromotnej porażce, która mnie zniechęciła do dalszych treningów… Powody były znacznie bardziej przyziemne, by nie powiedzieć „ludzkie”. Oto, dorastający chłopiec odkrywa swoje potrzeby innego typu niż jedzenie, higiena i zabawa. Nie czułem jednak oglądania jak fiut – prawdziwy lub plastikowy - ląduje w jednym z trzech otworów kobiecego ciała w akompaniamencie odgłosów. To, co zacząłem uwielbiać to pewien pokaz poddania, który nie wymagał wysiłku. Ochoczo oglądałem filmy z brutalnymi akcjami, ale zawsze zaczynał mnie nudzić ten moment, gdy typ wyciąga fiuta i pakuje go w otwór i zaczyna się akcja, na która wszyscy czekają. Może dlatego umiłowałem sobie filmy z lesbijkami, gdzie kutasów nie było?
A potem w moje życie wkroczyła Niebieska. Miałem wielce wyjebane jak naprawdę ma na imię, bo przez jej zawsze zafarbowane na jakiś odcień niebieskiego włosy nazywałem ją wyłącznie w ten sposób. Jej nie obchodziło, że nie mam nawet piętnastu lat. Przez prawie pół roku, trzy razy w tygodniu wizytowałem jej mieszkanie i wtedy mogłem o sobie myśleć, jako Diable. Mój telefon wypełniał się zdjęciami, które robiłem sam lub otrzymywałem na zawołanie. Nie tylko uczyniła mnie z pierwszym razem mężczyzną, ale chętnie przedstawiała mi swoje koleżanki byśmy pieprzyli się w trójkącie lub robiły prezentację seksu lesbijskiego. Potrafiła mi otworzyć drzwi w samych pończochach, a później ssać mojego fiuta na długo po tym, jak już wystrzeliłem. Pętałem jej nadgarstki i rżnąłem prosto w ciasną dupkę. Dawałem klapsy, gdy przebierała się za lubieżną uczennicę i oglądałem jak masturbuje się przy użyciu prysznica. Żadnych ograniczeń, wydawałem tylko życzenia, na co mam ochotę. Dopiero po pół roku zrozumiałem, skąd jej podejście, że nie ma nic do stracenia.
Tak właściwie nigdy nie poznałem oficjalnej przyczyny jej śmierci. Potem, dwie godziny po pogrzebie, jeszcze raz spróbowałem z Weroniką, rudowłosą dziewczyną o urodzie modelki, która zdradzała z naszą dwójką męża, ale wspólnie doszliśmy do wniosku, że bez Niebieskiej to już nie to samo. Gwałtownie zrozumiałem, jak bardzo zatraciłem kontrolę i byłem przez tamtą prowadzony jej iluzją. Zamiast wrócić na matę, wykorzystałem zdobytą tam filozofię by dążyć do poprawy. A później pojawił się Wiktor, który docenił moje starania.
Kiedy powiedziałem tę część Dei, zapytała wprost, czy przez nią też czuje się kontrolowany, jak przez tamtą czy przeciwnie, staram się ją trzymać na niewidzialnej smyczy, podobnej do tej jaką stosujemy dla Astrid. Odparłem, że wszystko, co wobec niej czuje to radość, że każdego dnia pokazuje mi, jak cudowną i wyjątkową kobietą jest i wierzę, że nawet za kilkadziesiąt lat, będąc w wieku Wiktora, obudzę się z tym uczuciem. Tak, jak on wierzył przed poznaniem mnie, że jest jakiś specjalny, wyjątkowy, tak samo ja przy niej mogę się czuć kimś zwyczajnym.
Słysząc gdzieś z tyłu ciche popierdywanie, zwolniłem i odwróciłem głowę. Czerwony skuterek dla niepełosprawnych miał trudności z tutejszym terenem, a dodatkowo jego kierowca wydawał się wielokrotnie przekraczać dopuszczalną masę. Jeszcze bardziej zwolniłem, zaciekawiony. Ubrania na jego rozlewającym się cielsku jeszcze większym od Humbaka, przez którego musiałem dokonać poświęcenia, były mokre, a włosy tłuste. Niechlujny zarost, mający dodać mu pewnie w jakiś wyobrażeniach powagi i seksapilu pokrywał trzy zapasowe podbródki.
- Pan Konrad! - krzyknął nadmiernie piskliwym głosem, jakby siedząc na skórzanym fotelu miażdżył sobie jajka – Tak długo u nas pan przebywa, a nie mieliśmy żadnej przyjemności porozmawiać…
- Pan Wolfgan. - odparłem, zatrzymując się całkowicie, by biedna maszyna zdołała doturlać się do mnie – Cóż, w czasie powitalnej kolacji nie był pan najbardziej rozmowny.
- Oh, musi mi pan wybaczyć. - odparł, nadal swoim piskliwym głosikiem – Nie przepadam za rodzinnymi spotkaniami. Moje siostrzyczki, no może poza najmłodszą, to prawdziwe dusze towarzystwa a brat w większości mówi dopiero jak ma coś do powiedzenia, ale ja? - cmoknął, co brzmiało bardziej jak kwiknięcie – Wole raczej, jak ojciec, spotkania na osobności. Można wtedy omówić ciekawsze rzeczy.
- Rozumiem. - kiwnąłem głową, starając się zdzierżyć unoszący się smrodek spoconego ciała – Czym zawdzięczam tę przyjemność? Jest w końcu niedziela, wcześnie rano, raczej nie wygląda pan na kogoś, kto zrywa się z łóżka na wyprawy…
- Oh, zobaczyłem pana z okna z pana niebiesko włosą towarzyszką i pomyślałem, że to dobra okazja na rozmowę. - odparł, wyciągają chustkę i wycierając czerwoną twarz – Ptaszki ćwierkają, że bardzo panu odpowiada gościna u naszego taty.
- Ano, nie narzekam. - wzruszyłem ramionami – Dobrze zjem, wypocznę, pociupam sobie. - złożyłem ręce na piersi – Poznałem trochę ciekawych person…
- Niemniej, cały czas liczę, że odwiedzi pan moją część zielonej strefy. - rozszerzył szczęki, ukazując żółte, krzywe i zepsute zębiska, co sprawiło, że zebrało mi się na wymioty – Podobnie jak ojciec, jestem raczej człowiekiem biznesu. Zauważyłem, że równie duże podniecenie co seks może dać walka…
- Interesujące. - odparłem krótko – Widywałem ten swoisty pseudo westerling z lesbijkami, gdzie rozrywają sobie ubrania i przegrana jest gwałcona, a nawet gdzieś mignęła mi gejowska wersja, więc…
- Oh, nie nie. Seks zostawiam mojej siostrzyczce. - odparł – Stawiam na prawdziwe doznania. Bez punktującego sędziego, czy czegoś jak „niedozwolone chwyty”. Wymusza to naturalnie dużą rotację zawodników, bo często dochodzi do znacznych uszczerbków, a niekiedy gra przenosi się również do domeny mojego drogiego brata, gdzie walki nabierają znacznej wyrazistości… Nie ma nic piękniejszego, niż walka o życie, nie uważa pan?
- Nie. - odparłem – Brzmi jak, nomen omen, tania frajda dla bogatych dupków, którzy myślą, że za pieniądze mogą kogoś sobie kupić. A zaraz, cała zielona strefa o to się opiera. - odparłem, opierając się o kierownicę jego motorka – Spisze się, panie Wolfgan. W krótkim czasie ma nas odwiedzić pana najstarsza siostra i…
- Rozumiem. O ile sam pewnie bym odmówił, gdyby mnie zaproszono, tak moja droga Lena skarży się, że pan ją zaniedbuje od kiedy dostał czego chciał… - powiedział, próbując być czarujący
- Niech pan jej przekaże, że na takie doznania trzeba nazbierać odpowiednio dużo sił. To nie jest jakaś lekka sprawa. - nadal na jego twarzy tkwił oślizgły uśmieszek
- Oczywiście. Mam nadzieje, że cieszy się pan z prezentu od ojca. Nie mogłem określić jej numeru katalogowego, chociaż Lena utrzymuje, że została wydana z jej klasy premium… - znów chciał udać słodkiego lub kontrolującego cokolwiek – Choć główną maksymą całego naszego biznesu jest „wszystko dla ludzi”, to posiadamy również własną „wszystko należy do wszystkich.” Stąd, dążymy do unikania pewnych unikania powstawania głębszych relacji między naszymi skarbami a gośćmi.
- Jednak jak sam pan zauważył, Astrid jest prezentem od pana ojca. Jeśli Lenie lub panu to nie odpowiada, proszę rozmówić się z nim samym. - cofnąłem ręce – Jednak, jak mówimy w Polsce „kto daje i odbiera, w piekle się poniewiera”. - zrobiłem krok w tył – A teraz żegnam. Może kiedyś będziemy mieli więcej czasu na rozmowę na osobności, jeśli pan tak to lubi.
- Oczywiście, oczywiście. - znów się uśmiechnąl ośliźgle – Miłego dnia.
Kiedy wróciłem do sypialni, Dei kończyła wyszykowywać Astrid. Sama ubrała się jak zwykle prosto, cały ciężar elegancji i reprezentatywności przerzucając na naszą sunię. W słodkim, niebieskim jak jej oczka onesie i swoich kocich uszkach stanowiła łasy kąsek, który chciało się pozbawić ubrań. Dei jak zwykle powodziła wzrokiem za mną, gdy rozbierałem się do bokserek z uśmiechem, podobnie jak zaciekawiona Astrid.
- Idziemy z Astrid do Mii i Lynx, więc jeśli szukasz towarzystwa pod prysznic, to możesz zabrać Hannah. - wskazała skuloną wciąż obwiązaną suczkę – Pewnie ucieszy się na poranny jogurt.
- Mmm, chyba jednak odpuszczę. - puściłem jej oko – Odmawiałem nawet mamie, bo wkrótce mogę potrzebować więcej sił niż dla obu z nich. Wszak, będziemy mieli powód do świętowania.
- Oj tak, oj tak. - mruknęła, wychodząc z naszą sunią
Niespełna dwadzieścia minut później, ogolony i wykąpany zszedłem do jadalni. Mama nakrywała do stołu, a Wiktor rozmawiał z nią o czymś przyciszonym głosem. Kiedy pojawiłem się na progu, oboje na mnie spojrzeli i w oczach mamy zobaczyłem coś, co można było uznać za zdziwienie czy nawet lekki smutek. Kiedy jednak przywitałem się, oboje rozpromienili się szeroko.
- Mam nadzieje, że tym razem obejdzie się bez cyrków jak na tej kolacji. - powiedział Wiktor, uśmiechając się do mnie – Zrozum, Ani ma mocną wizję siebie jako tej, która będzie musiała przejąć po mnie całą tą schedę i chce chronić swoje młodsze rodzeństwo jak wilczyca…
- Cóż, wilczyca liżąca miejsce pod ogonem innych wilczyc raczej nie jest potrzebna w stadzie. - odparłem, poprawiając mankiety koszul – Obiecuje, że będę tak grzeczny jak ona. Zresztą, czemu odnoszę wrażenie, że wszyscy sądzicie o mnie, jakobym marzył o wsadzeni w jej cipsko fiuta i pokazaniu jedynej słusznej drogi? - cmoknąłem – Nie miałbym nic przeciwko na zaproszenie, gdzie siedzę w pierwszym miejscu i oglądam jak się zabawia z inną kobietą lub nawet dwiema. - Julia pokręciła głowa, a Wiktor roześmiał się
- Nie sądzę, by ona miała taką chęć, ale w przeciągu miesiąca zaskoczyłeś mnie wystarczającą ilość razy, więc nie zdziwiłbym się jakbyś mógł nawet to kręcić. - powiedział przez śmiech
Przybyła prawie punktualnie, o dziesiątej. Jak zawsze obwieszona biżuterią, na którą normalny człowiek pracowałby kilkadziesiąt lat i prostej, letniej sukience ale podejrzewałem, że to kreacja jakiegoś projektanta. Dei pewnie by od razu to wiedziała, bo mimo że nie korzystała, to dość interesowała się tym. Pozbyła się okularów, a nawet zdobyła na makijaż podkreślający jej powoli dojrzewającą urodę. Jak zawsze powitała się z ojcem dwoma pocałunkami w policzki, wyrażając radość, że zdecydował się z nami usiąść, po czym uścisnęła moją rękę całkowicie neutralnie, ale dało się odczuć to, że wyczuwa powoli moją obecność u swoich drzwi.
Kiedy dołączyła do nas Dei z Astrid, dało się dostrzec znów to tęskne spojrzenie w kierunku mojej suni, która bardzo wylewnie powitała ją, mówiąc „pan Konrad dużo o pani opowiada z szacunkiem”, zaś Dei również pozwoliła sobie wyłącznie na uścisk dłoni i rzeczywiście, zauważyła, że kreacja i biżuteria nie pochodzi z taniej sieciówki, ale jest częścią jakiejś kolekcji, co rozluźniło Anitę i wskazało, że ma nadzieje na znalezienie z rudą wspólnego języka.
- Mia prosiła jeszcze o chwilkę, bo kiedy zobaczyła Astrid stwierdziła, że jej Lynx nie może być w żaden sposób gorsza. - wyjaśniła moja ukochana, pod stołem znajdując moją dłoń – Jest z niej niezmiernie dumna, powiedziałabym, że nazywa ją swoim pudelkiem. - wszyscy przy stole zaśmiali się na ten dowcip – A pani ma kogoś? - zapytała Anite
- Mów mi po imieniu. - zwróciła się do niej ciemna blondynka, uśmiechając się – Cóż, nie jestem w stanie znaleźć kogoś równie interesującego, więc zadowalam się przeciętnością. - najgorszy blef świata – Jednak, skoro wasza Astrid jest tak cudowna, a z tego co mi wiadomo Mia żyje tutaj szczęśliwsza niż przy boku Negana i w dodatku ma teraz swojego zwierzaka, może i ja skorzystam z pomocy twojego partnera?
- Oh, raczej wątpię, bym cokolwiek mógł zrobić. - odparłem, gładząc włosy Astrid – Sama powiedziałaś, ledwo się uczę.
- Mam wrażenie, że uczeń przerósł mistrza, chociaż nawet z nim nie trenował. - odparła Anita, uśmiechając się – Odnoszę wrażenie, że już wiem, dlaczego ojciec tak bardzo Cię lubi. Może jednak Cię nie doceniałam przy naszym pierwszym spotkaniu i rzeczywiście, jesteś nawet utalentowany.
- Cieszą mnie niezmiernie twoje słowa. - odparłem, widząc ruch w obrębie schodów – Kto wie, może więc i tobie przypadnie sposobność przyjść nie jako moja szefowa, ale ktoś szukający porady.
- Nie sądzę, ale zapamiętam to. - odparła, również się uśmiechając – No gdzie ta Mia, nic dziwnego, że Negan trzymał ją tak krótko…
- Jesteśmy. - rozległo się za jej plecami – Pomyślałam, że zrobię Lynx takie kitki jak ma Astrid i będzie wyglądała równie słodko…
Kiedy Anita odwróciła się, by przywitać swoją najmłodszą siostrę trzymającą w ręce skórzane kółko podpięte do srebrnego łańcuszka, tylko mające służyć podkreśleniu tego, jak bardzo osoba idąca na nim należy do niej, po raz kolejny żałowałem braku kamery. Tą samą, zaszokowaną i przerażoną reakcje przyjął mulat, kiedy nie tylko mecz, ale i nasz zakład, w który wszedł w ciemno zakończył się porażką dla niego, a potem usłyszał z moich ust czego od niego żądam. Dla Anity widok „niebezpiecznego ładunku” aka Lynx aka Siedemdziesiąt Siedem aka Leah stanowił namiastkę mikro zawału. Drzwi jej sali tronowej zostały otworzone, a ona siedziała bezbronna na tronie. Tego, czego nie wie, to to, że zostanie obdarta z swoich szat.
Podsumujmy całą wiedzę, jaką zdobyłem na temat Anity. Mama powiedziała o niej, że to lesbijka, córka Rosjanki, zakochana w bogactwie i sobie samej, najstarsze z dzieci Wiktora. Zarówno Wiktor, jak i młodsza siostra stwierdzili, że przygotowuje się do tego, by w przyszłości zająć miejsce ojca, a więc nijako „boski tron”. Kolejnymi faktami było, że posiada na własność „specjalnie wytresowaną Leah, która potrafi z zegarkiem w ręku doprowadzić ją do orgazmu w związku z jej uwielbieniem do porządku”. Stworzyło to rozgałęzienie i utrudnienie, bo mogło to zarówno oznaczać, że podobnie jak reszta rodzeństwa Anita uwielbia uchodzić za dominującą i kontrolującą wszystko władczynie, albo przeciwnie, jej kochanka będzie jedyną potrafiąca ją zdominować, budząc w niej małą nieporadną dziewczynkę.
Przeprowadzona przez mnie i moją lubą selekcja kobiet jednak pełzła na niczym, bo dopiero pozwalając na mocne zranienie swojej dumy przez seks z grubaską wydobyłem informację, kim naprawdę jest Leah i z pomocą Dei wydobyłem ją z sekcji premium, przysuwając w ostatnie miejsce, gdzie będzie szukana. Wiktor w czasie jazdy opowiedział o matce Anity, Świetłanie, która opiekowała się zieloną strefą wraz z córką przed nadejściem otyłego, przyrodniego rodzeństwa. Po jej śmierci jednak Anita poprosiła o przeniesienie do strefy żółtej i zrobiła doktorat z psychologi, który pozwalał jej pracować z parami kazirodczymi. Zamiast jednak ich zniechęcać do tych poczynań, przeciwnie, dążyła do zapewnienia komfortu w tych pobudkach.
Wysunąłem teorie, łącząc fakty na temat tego, jak Anita zareagowała, gdy pokazywała mi ostatnią z par w domu tymczasowych – matkę i córkę uwikłanych w lesbijski romans, który chciały ogrywać na normalnych warunkach i zasugerowałem, że młoda dąży do otrzymania od matki miłości, a tą chce jej okazać przez zapewnienie starszej orgazmu. Dopiero wtedy dało się zauważyć, że cesarzowa pęka. Sugerowałoby to jeszcze bardziej w stronę „bezbronnej” i należało szukać kobiety w rodzaju Juli, która będzie jej osobistą dominą. Taką, która pudruje jej dupkę, zakłada pampersa, karmi piersią i traktuje jak malutką dziewczynkę, gdy ta się stresuje.
Kiedy jednak po kartach z Wiktorem wróciłem do sypialni, by mój rudowłosy skarb ogłosił sukces swojego zadania, naraz niezmiernie się zdziwiłem i poczułem niepowstrzymane poczucie rozbawienia, które nawet teraz tkwiło w moich trzewiach, kiedy obserwowałem wszystkie uczucia przelewające się przez jej twarz.
Potem z nieba nam spadła Mia, która zdecydowała oddzielić się od toksycznego i kontrolującego ją brata. Ochoczo, o ile tak można rozumieć „od teraz nazywasz się Lynx i jesteś tylko i wyłącznie moja, a jeśli Ci się to nie podoba wypruje Ci flaki i nimi nakarmię”, przyjęła ulubioną zabawkę starszej siostry. Zabawny to widok, kiedy najstarsze dziecko musi patrzeć, jak jego ukochany miś z dzieciństwa teraz spoczywa w rękach najgroźniejszego i najgorszego z rodzeństwa, a rodzice nie mają zamiaru zmuszać go do oddania z powrotem, mimo całego ładunku sentymentalnego zawartego w pluszowej zabawce.
Nie ukrywajmy, najmłodsza z córek Wiktora naprawdę wyglądała jak wchodząca w dorosłość dziewczyna, ale przecież była o rok od mnie starsza. Z pomocą Dei jednak wyrwała się z wizerunku małej dziewczynki, która ma wyglądać na doroślejszą, a nabrała przyjemnego wizerunku dorastającej siedemnastu, może osiemnastolatki i była z tego niezmiernie zadowolona, bo nagle z kontrolowanej przez brata stała się tą, która kontroluje swoją własną Lynx i nie kryła radości, na kolejne pochwały tego, jak dobrze sobie z tym radzi. Jaka jednak była ulubiona kochanka Anity, a obecnie własność Mii?
Zacznijmy od zafarbowanych na wściekły różowy włosów, zgodnie z zapowiedzią związanych na dwie sterczące po bokach głowy kitki. Buzia kojarząca się niezmiernie z dzieckiem, nawet kiedy została umalowana o pięknych, głębokich ciemnych oczach. Bardzo szczupła, niemal kojarząca się z okresem przed dojrzewaniem budowa ciała i niski wzrost. Czerwone ogrodniczki i czarna bluzeczka podkreślały wymiar niemal bajkowego wyglądu. Cieniutka, czerwona obróżka oblekała jej krtań, ale grzecznie szła obok, szczerząc pyszczek. Na chwile rzuciła okiem na swoją poprzednią panią, po czym od razu mocno przycisnęła się do rudej, udając, że się nie znają z siedzącą na krześle.
- Prześliczna! - powiedziała Dei, w nieudawanym zachwycie – Lepsze niż te, które ja robiłam Astrid!
- To prawda. - przyznałem rację, kiedy Mii podeszła do ojca i przytuliła go mocno – Chociaż znaleźliśmy ją jako blondynkę, Mia uznała, że ładniej jej będzie w różowym. A jak zobaczyła kolczyki u Dei to…
- Stwierdziłam, że Lynx też będą pasować. - powiedziała dumna z siebie druga ruda, siadając obok nas – Podoba Ci się moja Lynx, Ani?
Ale przez resztę brunchu, który miał upłynąć na miłych rozmowach, głównie rozmawiali sami domownicy. Anita co rusz zatykała swoje usta posiłkami i posyłała mi spojrzenia spod łba, kiedy Mia robiła rogaliki z dżemem dla swojego skarbu, naśladując przy tym Dei. Zgadywałem, z wielką dozą pewności, że już się domyśla, że tak jak ona wysłała mi Leada na przeszpiegi, tak ja wszedłem dzięki Leah w posiadanie wielu jej sekretów. Nie chodziło o konkretne sposoby na orgazm, czy dość charakterystyczną relację z matką, gdzie teraz ona starała się ją naśladować. Dobraliśmy się do innego, znacznie wspanialszego.
Otóż trzydziestu jednoletnia Anita, która tak chętnie uprawiała seks z kobietami, żadnej nie pozwoliła na spenetrowanie swojego wnętrza i przez to, dzieliła tą samą przypadłość, co nasza słodka sunia. Powodem tego był fakt, że to mama obiecała „uczynić ją w pełni kobietą, gdy na to zasłuż”, jak zwykła była powtarzać swojej Leah, pakując fatalistyczne przedmioty do jej muszelki. Niestety, nie zdążyła.
Teraz zrozumiała, że nie jestem już tylko wrzodem na dupie. Jestem całym wielkim guzem, który wyrósł w środku i pragnie ją wykończyć.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Michalina Korcz

Po zakończeniu tego cyklu (obecnie kończę trzeci akt historii i wkrótce zabieram się za finałowy + epilog) prawdopodobnie jednak postawie na raczej mniej wymyślne one-shoty, bardziej w klimacie strony.
Rozmyślam też, by nie spróbować napisać micro spin-off opowiadań swojego idola, acz nie uprzedzajmy faktów.
Jak zawsze dziękuje za wszelkie komentarze i miłe słowa, bo długo się zbierałam do pisania tego tekstu i jestem niezmiernie szczęśliwa, że przyjmuje się on tak dobrze. 


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach