Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





"Czlowiek", akt 3: "Potrzask" (2/3)



Zastanowiłem się, czy ta tłusta pizda ma tylko windę do góry, czy też schody. Ponieważ znano mnie tutaj, byłem praktycznie niewidoczny. Przesunąłem kartą przez czytnik i winda zjechała, zapraszając mnie do podróży. Nie szło o to, by teraz wyrzucić ją z okna, pewnie by się odbiła od chodnika i wpadła z powrotem. W drugą stronę też zwykła, słodka manipulacja była daremna, bo pewnie Anita już doniosła o wszelkich miłych słowach, jakich używałem w stronę jej młodszej siostry. Potrzebowałem czegoś innego, większego i lepszego.
Priorytetem było dowiedzieć się co zrobili i gdzie trzymają Dei, nie dając po sobie poznać jak to zabolało. Następnie musiałem odzyskać grę i doprowadzić do ich porażki. Kiedy się to dokona, anihilować. Wysiadłem i rozejrzałem się po mrocznym, chwilowo zostawionym wnętrzu, przygotowanym do jutrzejszej pracy. Kanapa z wgnieceniem, zabawki, całe wiadra słodyczy i inne rzeczy, które miały prezentować Lene jako "słodką, małą dziewczynkę".
Teczka podpisana "1220" leżała na stole. W środku zdjęcie Dei jak do paszportu i informacje, które właściwie sama mi podała, reszta to wiedza katalogowa, dostępna dla potencjalnych klientów. O tym mówił Wolfgan, gdy wspominał, że mi coś odbiorą. Byłem głupi. W zagłębiu kanapy znalazłem wibrator i swoje zdjęcie, zrobione gdzieś z ukrycia. Skrzywiłem się i od razu wyrzuciłem jedno do śmietnika, a drugie podarłem na kawałki. Skup się, skup się, im chodzi tylko Ciebie, nie o nią. Ona jest ich środkiem do Ciebie, stosują twoje metody. Co byś zrobił na miejscu tych dwóch grubasów? Zamówił kubełek jedzenia i obmyślał plan "a ja bym mu kazała, ćmok, ćmok, wylizać swoją cipę, tak, by miał mokry ryj i przez resztę tygodnia moczył go w wybielaczu"... A on? Co oni wiedziałem?
Tłusty ćwok, nie może nawet chodzić, uważa się za kogoś wielkiego, a jedyne co jest w nim duże to jego brzuch. Kobiety, które z nim sypiają nabijają się, że zmęczy się zdejmowaniem spodni. Pewnie przez tłuszcz nawet nie ma fiuta. Co jeszcze, skup się, skup się.... Rozmawiałeś z nim, ale myślałeś już o Cesarzowej i jej reakcji. Była wspaniała prawda? Powtórz to zwycięstwo. Staruszek i Dei na Ciebie liczą, Konrad. Oni wyczekują potwora, więc nie okazuj im słabości. To nie ich ostatni zryw, ale twój. Wiesz, że z Neganem pójdzie już gładko...
Walki. Grubas uwielbia walki. Tak jak Ani oddziela sobie zwierzątka od normalnych par, tak on oddziela walki od seksu. Ma swoją wyznaczoną strefę, do której mnie zaprosił. Dobrze, mamy postęp. Gówniany jak jego gacie, ale jest. Gdyby Deirdre była obok, byłaby mi w stanie doradzić. Bez odzyskania jej, nie będzie nawet punktu zaczepienia. Aby ją odzyskać, musisz znaleźć...
- Przepraszam... - jęknąłem, niemal płaczliwym głosem do znajomej śniadej kobiety - Chciałem odwiedzić Lenę, przygotować jej jakąś wspaniałą kolację, ale zastałem w biurze jedynie ciemność i z głupotą sobie uświadomiłem, że właściwie nie wiem, gdzie jej szukać poza nim...
- Oh, to pan. - powiedziała, zastanawiając się nad tym co powiedziałem - Właściwie nie możemy ujawniać tych informacji...
- Tak bardzo mi zależy na zadowoleniu mojego cukiereczka... - odparłem, ściskając w palcach wyniesiony z jej gabinetu karmelek - Pomyślałem, że jeśli przygotuje dla niego coś pysznego i spędzimy miło noc, na nowo się pokochamy...
- Rozumiem, jednak.. - obserwowała mnie - Cóż, szefowa ma ostatnio zły nastrój, a pańskie wizyty miały na nią dobry wpływ...
- No... - burknąłem, starając się hamować gniew - Proszę pomyśleć, że jak się dowie, że to pani mnie do niej wysłała, to wynagrodzi pani po wielokrotność...
- No dobrze... - odparła, bo jej ego zostało połechtane - Proszę się nie zdziwić, jak wróci późno, ale mieszka w...
Wpatrywałem się w drzwi, między kciukiem a środkowym palcem co raz mocniej rozpłaszczając rozgrzanego cukierka. Kiedy uczyłem Hannah i Astrid reagować na pstryknięcie, nie wiedziałem, że Dei dołoży do tego swoje trzy grosze wyniesioną z dzieciństwa sztuczką, jaką pokazał jej molestujący dziewczynki zmuszał do zachowania tego w sekrecie. Kiedy zapytałem, czy mi ją pokaże, odparła, że nie ma mowy, bo nie mam cipki by przekonać się jak bardzo to boli. Po trafieniu do nas Hannah, jako "szukającej nadmiernych wrażeń", już miała z tym mniej problemów, jeśli obiecam, że nigdy, przenigdy nie zrobię tego żadnej normalnej kobiecie. Fakt, że użyła tego jeden, jedyny raz na Astrid i ta nauczyła się ją szanować, pokazywał jaka jest moc tego. Cóż, Lena bez wątpienia nie była "normalną kobietą", a ja wściekły i dbałem o swoją tkankę mięśniową do niemal zawodowego stopnia. To mi pozostało, gdy masa, mimo dobrej kuchni mamy, spadała co raz bliżej dziewięćdziesięciu.
Wsunęła się powoli, bardziej tocząc niż idąc. Nuciła coś zadowolona pod nosem. Z trudem zdjęła buty, potem przeszła dalej i wydała komendę głosową, by zapalono światła. Zdezorientowana powtórzyła dwa razy i namacała włącznik na ścianie, który nie działał.
- Diabły nie lubią światła. - powiedziałem - Odbyłem już bardzo miłą rozmowę z Carroll, ale on nie wiedział. Uznałem, że jedynie marnuje mój czas i go ukarałem. Tobie dam dwie szanse, zanim zmienię tą noc w twoje osobiste piekło, bo to już Cię czeka w najbliższym czasie. Gdzie jest Deirdre?
- Oh, Konradku. - rozległo się pewne siebie, ale nadal równie słodkie - Jak miło, że mnie odwiedziłeś, tak, jak marzyłam. Pozwól, że ja Ci coś powiem. Usiądę, zdejmę majteczki i ty uklękniesz, ładnie wkładając buzię między moje uda, przepraszając za wszystko co powiedziałeś i zastąpisz w tym mojego słodkiego pupilka, skoro jak to mówisz, ukarałeś go. Lubiliśmy się bawić, że on to ty, ale nawet nie potrafił osiągnąć połowy tego, to mogę Ci przyznać.
- Powtórzę jeszcze raz, więc radzę się zastanowić, czy chcesz już dzisiaj zostać zabrana ze mną do piekła, czy poczekasz, aż skończę z twoim bratem. - podniosłem się i podszedłem, a ona gwałtownie się cofnęła, więc jednym prostym pchnięciem obaliłem ją, że runęła z hukiem na ziemie, a ja przycisnąłem kolano do jej brzucha w górę, namacałem majtki i wepchnąłem dłoń przez nogawkę po czym odnalazłem w tłuszczyku ten jeden konkretny punkt, układając na nim palce, co ją wyraźnie rozbawiło - Gdzie jest Deirdre? - zamknąłem palce niczym imadełko
Mięso przestałem jeść sześć lat temu, kiedy będąc na wsi usłyszałem odgłos, o którym tata powiedział "świniobicie". Jednak wtedy, był słyszalny przez kilka ścian, z pewnej odległości. Teraz, rozbrzmiewający tuż obok mojego ucha, sprawiał, że żałowałem o nie posłuchaniu patentu Wiktora o kneblu i dodatkowych zatyczkach do uszu. Trzymałem długą chwilę, po czym lekko rozluźniłem, ale jedynie odrobinę.
- Puść, puść! - gruba miotała się po ziemi, krzycząc – Puuuść!
- Odpowiedz. - lekko znów zacieśniłem palce
- Ukryliśmy ją! - krzyczała nadal - Wiedzieliśmy, że spróbujesz ją wyciągnąć albo użyjesz karty, by sprawdzić klasę premium! - znów lekko przycisnąłem palce do siebie - Aaaaargh! Podarowaliśmy ją klientom, tym z czerwoną kropką! Wiedzieliśmy, że dobrze się nią zajmie! - ostatni raz zacieśniłem palce - Są w czwartym budynku! Puść! Puść! Puść! - wyjąłem rękę, a ona wyła
- Jeśli jeszcze raz zagrozisz jej, mojej Astrid, zamiast normalnie uderzać prosto we mnie, to użyje do tego kombinerek a nie palców. - powiedziałem, kładąc dłoń na jej brzuchu - Podobnie będzie, jeśli się dowiem, że gdzieś przed mną spróbowałaś uciec, bo uwierz, przyjdę dopiero wywrzeć na tobie zemstę. Wtedy też, zabiorę Cię w miejsce, gdzie będziesz miała wrażenie, że to gra wstępna. Nie próbuj więc znów sztuczek. Już przegraliście, kiedy spróbowaliście wrócić do zabawy.
Podniosłem się z niej i zapaliłem światło. Wiszący na żyrandolu, obwiązany i ustawiony w taki sposób, jaki raczej kojarzy się z ofiarą wypadku wpadnięcia pod tira, młody mężczyzna pisnął cicho przez knebel, znów mnie widząc. To miało być moje zastępstwo? Prychnąłem. Specjalnie postawiłem but na najniższej z fałd, powodując kolejny okrzyk bólu, po czym wyszedłem.
Na moje szczęście, nie musiałem wiele szukać, choć zbliżała się już pewnie północ. Poprawiłem kołnierz i podwinąłem rękawy powyżej łokci. O ile rzut Neganem był instynktowny, tak dawno nie walczyłem i nie czułem się w szczytowej formie. W sumie, czy ja kiedykolwiek w takiej się czułem? Idziesz po swoją kobietę, debilu, nie ważne za jaką cenę. Walnąłem pięścią w drzwi.
- Kontrola odbytów, sprawdzamy, czy nasz personel zapewnia odpowiednio duże fiuty do ich penetrowania. - powiedziałem na cały głos i po chwili drzwi się otworzyły i spojrzał na mnie koleś w śmiesznej masce z skóry, na oko w moim wieku
- Co ty... - kombinacja, gleba, kolano na gardło, przyduszenie
- Hira! - ryknął drugi z gołych typów mający na nosie maskę, patrząc na to co się dzieje
- Cześć kochanie, wpadłem zobaczyć, jak się bawisz. - powiedziałem, unosząc głowę - Mam nadzieje, że nie przeszkadzam? - nadal dociskałem kolano do krtani leżącego, który po chwile wybulgotał coś jeszcze i opadł z sił
Dei leżała na brzuchu, związana znacznie mniej profesjonalnie niż ja zrobiłem to w ciągu piętnastu minut z typem w apartamencie Leny. W ustach miała swoje majtki, a rozszerzone nogi umożliwiały dostęp do obu otworów. Ciało miała pokryte krwawymi śladami, a twarz obitą. Popatrzała na mnie z złością w oczach, ale nie miałem czasu na dalsze dysputy. Szczęśliwie, Żurawski, który uczył nas magii japońskiej sztuki walki powiedział "chłopcy, ring ma swoje zasady, ale wy jesteście facetami i czasem zostaniecie sprowokowani do walki. Wtedy wkracza trzecia z technik, nazywana atemi-waza i uczy ona o kopniakach i ciosach rękami." Przydało się to teraz, kiedy nie-Hira rzucił się w moją stronę, rozumiejąc, co się święci, ale już po chwili leżał z dźwignią na plecach, wyjąc.
- Wiem, wiem. Trochę mi zajęło z Gwen. - powiedziałem, nadal go dociskając i trzymając mu ramię - A potem załatwiłem po drodze jeszcze jedną sprawę i zaraz biegłem do Ciebie. Cieszysz się? - wyłamałem mu łokieć
Wyjąłem nóż Negana i rozciągłem węzły, po czym pomogłem jej usunąć bieliznę z ust. Przytuliła się, a po chwili, pierwszy raz od kiedy ją poznałem, rozpłakała się trzęsąc. Jeszcze mocniej wypełniło mnie to wściekłością, kiedy ją objąłem i starałem się uspokoić. Ubrałem jej swoją koszulę i wziąłem na ramiona, ruszając spokojnie w stronę domu z wciąż drżącą i płaczącą. Anita, mama, Astrid, Mia, a nawet sam Wiktor stali w głównym holu jakby wyczekując mojego powrotu. Wszyscy, poza Mii nabrali gwałtownie powietrza na mój widok bez koszuli, niosącego wciąż drżącą jakby w gorączce swoją kobietę.
- Konrad... - zaczęła Anita, ale pokręciłem głową, a Julia położyła rękę na jej ramieniu
- Przykro mi przyjacielu. - powiedział Wiktor - Gdybym wiedział, że moje dzieci będą chciały...
- Nie, Wiktor. - powiedziałem krótko - Mogły mi zrobić cokolwiek. Twój syn myślał, że jak przyłoży mi nóż do gardła, to się wystraszę i oddam mu Mię.
- Naprawdę tak zrobił? - zdziwiła ruda stojąca obok siostry - Przecież on się boi krwi i...
- Twoja najstarsza córka obrażała mnie wielokrotnie, a teraz spójrz, jest tu, bo się martwiła. - kontynuowałem - Też nie byłem wobec niej w pełni uczciwy i litościwy, ale takiego mnie oczekiwała i przekonała się, że to wszystko było na wskroś. - Anita kiwnęła głową - Jeśli więc nadal nie grasz przeciwko mnie, pozwól mi dokończyć to samemu. Jeśli ktoś udzieli im pomocy lub schronienia, zostanie przez mnie uznany za wroga i wtedy nie narzucę sobie żadnych ograniczeń. - spojrzałem na Astrid - Idziemy spać. Pani Dei jest zmęczona i potrzebuje odpoczynku, a sądzę, że dobrze jej zrobi, jak będziesz leżeć obok niej. - sunia pokiwała głowa i ruszyła powoli schodami obok mnie
Przez całe przedpołudnie Dei nadal spała, jakby wycieńczona. Astrid co jakiś czas przynosiła jej zimne kompresy, troszcząc się o nią i obserwując mnie. Poprosiłem Anitę, by zmieniła mnie przy Gwen i przeprosiła w moim imieniu. Zaproponowała, by Mia i Lynx wybrały się z nią, na co obie przystały. Zostawiła mi swój tablet, który wypełniały wiadomości zrozpaczonej Leny, kierowane wprost do niej, by ta zrobiła cokolwiek, porozmawiała z ojcem i inne. Tajemniczy, czwarty rozmówca się nie odezwał, podobnie jak Negan. Kiedy zszedłem po schodach, gruba stała na środku salonu, cała pocąc się i becząc, a Julia naprzeciwko niej z rękami na piersiach.
- Muszę z nim pomówić! Chce rozmawiać! - krzyczała na gospodynię - To on sprowadził tu to zwierzę i powinien nad nim zapanować! Ani mówiła, że jesteśmy jego dziećmi i ten typ powinien się nam podporządkować, a nie my mu! Chce rozmawiać z tatą!
- Wiktor nie ma czasu na wasze histerie od czasu, jak ustaliliście, dostaliście pod opiekę zieloną strefę. - odparła spokojnie gospodyni - Nie mamy wpływu na to, kogo zaprasza i co ten ktoś robi. Zresztą Konrad to jego przyjaciel i jest tutaj w gościnie, a nie jednym z ludzi, których Wiktor sobie kupił i mogliście z tego korzystać.
- Pobił dwoje klientów! Żądają pieniędzy! - krzyczała nadal gruba, bujając się
- Twoim i twojego brata obowiązkiem jest dbanie o ich bezpieczeństwo. - odparła nadal spokojnie, jak robot - Takie były warunki i na nie przystaliście. Zresztą... - spojrzała na mnie - Konrad, Lena się na Ciebie skarży i...
- Przypomnij jej, że niedługo będzie w bardzo ciepłym i miłym miejscu. - odparłem, nie odwracając się do grubaski i mamy - Będzie wspaniałe. Pełne cukru, ale też zdrowych warzyw i aromatycznych ziół. A jeśli tak się jej tam spieszy, to mogę ją zabrać od razu.
- Nie, nie! - piszczała - Chce tylko porozmawiać z tatą, chyba mogę?
- Najwyraźniej on nie ma ochoty na rozmowę. - nadal stałem przed drzwiami - Oby twój brat nie kłamał, że lubi walczyć i ma tyle samo charakteru co tata Od tego może zależeć to, czy jeszcze kiedyś go zobaczycie.
- Niech ktoś go zatrzyma, proszę... - jęknęła jeszcze Lena - On jest...
- Tym, kogo nam było trzeba. - odparła Julia
Po dotarciu do zielonej strefy odbiłem od jej głównej części i skierowałem się znacznie dalej, w kierunku odwrotnym do komercyjnej. Potrzebowałem znacznej chwili, by dotrzeć do znacznie mniejszego kompleksu, którego główną atrakcję stanowiła szklana kopuła przywodząca na myśl brylant. Wszedłem do środka, spokojnie. Było niemal pusto, spokojnie. Podszedł do mnie prawie równie duży co ja murzyn.
- Do szefa. - powiedziałem krótko - Proszę powiedzieć, że bardzo mu zależało na moich odwiedzinach. Tak bardzo, że wysłał mi specjalne zaproszenie.
Pięć minut później siedziałem w gabinecie, wyglądającym dokładnie jak odbicie tego samego pokoju w domu Wiktora, chociaż bywałem tam sporadycznie, głównie by sobie pogawędzić niezobowiązująco. Sam Wolfagan siedział, dumny jak paw za swoim stołem. Wieści albo do niego nie dotarły, albo duma nie pozwalała mu ukazać obaw. Dobrze, bardzo dobrze.
- Przykro mi, że tak wyszło. To był pomysł Leny, chciała się zemścić i myślała, że... - zaczął, jakby wyjaśniająco
- Skoro gdzieś między fałdami twojego tłuszczu istnieje coś takiego jak fiut i uważasz się za lepszego od brata, chyba nawet od ojca, to załatwmy to prawidłowo. - powiedziałem, zaplatając ręce na piersi - Rozwalę twoją głową blat, potem wywalę przez to wielkie okno na zbity ryj. Pasuje?
- Niezbyt... - odparł, nadal pewny swego - Jakieś inne pomysły?
- Wsadzę Ci nóż w oko i przekręcę. - powiedziałem, wyciągając zabrane Neganowi ostrze, na którym wciąż była moja krew
- Wiesz, że zawsze mogę wezwać ochronę i każdy z nich Cię obezwładni? - powiedział, kładąc swoją okrągłą dłoń o maciupeńkich paluszkach na guzik
- O, tego szukałem. - wbiłem nóż prosto w guzik, unieszkodliwiając go, nim mój rozmówca zdążył zareagować - A teraz bądźmy poważni i kulturalni, chociaż to co zrobiłeś nawet na to nie zasługuje. Ja i twój ojciec uwielbiamy hazard, więc pewnie ty też. - kiwnął teraz niepewnie głową - Wleziesz na wagę. Potem dobierzesz sobie typów, których łączna masa ma być idealna z tym. Ani kilograma mniej, ani więcej, bo zaczniemy Ci obcinać kawałki sadła do wyrównania albo ich części ciała. Nie ważne, czy sześciu, czy tylko trzech. - dopiero po chwili zrozumiał, bo otworzył usta - Będę się lał z każdym, ale po kolei, bądźmy realistami. Jeśli pokonam wszystkich do wieczora, będę mógł zrobić z twoim wielkim dupskiem coś, o czym marzę od kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem. Jeśli ty wygrasz, dostaniecie mnie w całości, tak jak chcieliście. - rozłożyłem ręce - Będę posłusznym jęzorem w piździe twojej siostrzyczki albo twoim championem, którego ustawisz w pojedynkach na śmierć i życie. Wyjdzie mi na to samo. Życie za życie. - powiedziałem - Twój ojciec by wszedł w to z rozbawieniem, chyba, że stchórzyłeś i to Negan wziął jego jajca, chociaż wciągnęło mu je do środka.
Widziałem pot na jego twarzy. Obserwował nóż w guziku, mnie, analizował, szukał. Być może słyszał o moich ekscesach w nocy i tym, jak posłałem Negana na ziemię rzutem. Pycha nie pozwalała mu odmówić, ale strach zgodzić się natychmiastowo.  Raczej też nie był aż tak głupi, by zobaczyć słabe strony tego zakładu. Kilka walk, w bardzo krótkich, jeśli nie zerowych odstępach w takim skwarze to samobójstwo dla ciała.
- Kiedy? - zapytał
- Tydzień. - powiedziałem, obojętnie - Przygotuj ring i swoich wybrańców. Walka będzie uznana za  skończoną, gdy zawodnik straci przytomność. Ogłoś wszem i wobec nasz zakład, może ludzie przyjdą zobaczyć twoją porażkę. Przyjdę tutaj z wschodem i nie zejdę, póki nie pokonam ostatniego lub nadejdzie zachód, więc lepiej bądź gotowy. - odwróciłem się do niego tyłem - A teraz przepraszam, muszę wrócić do domu i zająć się moją dziewczyną. Tak robią mężczyźni.
Kolejne trzy dni Julia tylko przynosiła nam jedzenie do pokoju. Dei budziła się, by zjeść i zaraz zasypiała, często tuląc do siebie Astrid. Była jak ofiara gwałtów, które uciekały w jakieś miejsce wewnątrz siebie. Anita okazała zaskakująco dużo zrozumienia w tej sytuacji, a nawet już przeprowadziła się na stałe do willi. Raz, kiedy znów wracałem z treningu zaczepiła mnie i jeszcze raz zapytała, czy wszystko w porządku.
- Wiesz, chyba muszę Ci podziękować. - powiedziała - Kiedy porwaliście Leah, to zapewniliście jej bezpieczeństwo przy boku Mii. A Dei... To nie powinno się stać, rozumiesz?
- Nie. - powiedziałem, nie patrząc nawet na nią - Jeśli chcesz ich tłumaczyć, to wrócimy do poprzedniego stanu, tym razem jednak naprawdę będziesz miała we mnie wroga i wtedy z radością Cię wyrucham wielokrotnie, dopilnuję, żebyś nawet zaszła w ciążę i nosiła moje dziecko, nawet jeśli będe musiał Ci połamać do tego ręce i nogi. Jeśli chcesz mnie pocieszyć, to nie próbuj, tylko kiedy znów coś takiego będzie miało się stać, po prostu się nią od razu zaopiekuj, rozumiesz?
- Naprawdę będziesz się bić? - upewniła się - Uwierzyłabym we wszystko, ale nie w to, że jakiś facet dobrowolnie wystawia się na coś takiego...
- Zapytaj się siostrzyczki, ilu typów by zapłaciło za jeszcze lepsze doznania bólu. - odparłem - Ilu dobrowolnie, w ramach tego, zgodziło się okaleczyć?
- Ale to co innego, Konrad. - powiedziała, nadal niepewna - Oni tego pragną, ale jeśli ktoś przyłapie na tego robieniu, zostanie skazany, więc wszyscy im odmawiają, a ty...
- Myślisz, że nie chce walczyć? - zapytałem - Owszem, jakbym był diabłem, siedziałbym na czarnym tronie z kamienia i wydawał polecenia piekielnym oddziałom, by zgwałciły twoją siostrzyczkę i wyrwały fiuta braciszkowi, a potem wytopiły cały smalczyk w ogrzewanych siarką i lawą kotłach...
- Nie chce być niemiła, ale co raz gorzej wyglądasz... Jakby chudziej, niż wtedy, gdy przyjechałeś i był bardziej żółty... - ale odszedłem
Piątego dnia pojawił się Lead, a przynajmniej Julia powiedziała, że mnie szuka. Zszedłem na dół i zaprosiłem go do bawialni, gdzie byliśmy sami. Widziałem, że szuka po kątach i zastanawia się co powiedzieć. Zapytać, jak długa będzie przerwa? Czy może zabrać Astrid na randkę, jeśli ta służy teraz za jedyne co trzyma moją kobietę w całości? Wreszcie westchnął.
- Słyszałem, że będzie pan walczyć. - zaczął
- Żadna tajemnica. - wzruszyłem ramionami - Spaślak ma wystawić swoich ludzi, bo pokonanie go przez stoczenie z maty będzie żadnym zwycięstwem.
- Pamięta pan, jak powiedziałem, że czasem zastanawiam się, czy potrafiłbym być jak pan? - powiedział niepewnie - Cóż, o tym też myślałem. W sensie jak ktoś by jej zrobił krzywdę, chociaż pan i pani Dei ją chronicie tak mocno, że nawet nie można jej zranić, ale...
- Lead, nie zawsze chodzi o danie komuś w ryj, czy wsadzenie fiuta w pizdę. - odparłem - Czasem wystarczy być przy kimś z swoim uporem i zdolnością poprowadzenia. Znasz Gwen, nową suczkę husky? Nie muszę jej ani bić, ani gwałcić, by czuła, że miała przed sobą mężczyznę. Mógłbym nawet ubrać sukienkę i różowe stringi, ale jeśli nadal bym zachowywał się jak facet z jajami.. Pojutrze wszystko może pójść nie tak, szybciej niż chciałem. Ale to nie jest ważne. - odparłem, kręcąc głową -  Patrzę na Ciebie i widzę chłopca, który potrafi już tupnąć nogą, ale też może zrobić dużo dobrego. Może kiedyś z numerka, który obciągał i lizał, naprawdę zostaniesz mężczyzną z ołowiu, którego Anita będzie z dumą rekomendować jako jednego z najlepszych opiekunów w żółtej strefie, pomagając znajdować ludziom ich drogę. Może będziesz miał przy boku Astrid. Nie wiem, nie widzę przyszłości, przykro mi.
- Mogę jakoś pomóc? - zapytał, niepewnie
- Cóż, wiem, że jeśli przegram, to po prostu odpadnę całkowicie z gry. - powiedziałem, spoglądając na sufit - Pytanie, co jak wygram? Mam swój plan, żeby zabrać oboje do czeluści najgłębszego piekła, skoro już tak ochoczo nazywają mnie wszyscy tutaj diabłem. Jeśli nie boisz się tego, że może Ci wyrosnąć od tego ogon, różki albo i nawet rozdwoić języczek, co pewnie ucieszy Astrid to mogę Ci powiedzieć, co mam zamiar zrobić.
- Mężczyzna nie odmówi pomocy drugiemu. - powiedział
- Zaczynasz łapać. - uśmiechnąłem się, pierwszy raz od czasu rozstania z Gwen - A więc słuchaj...
Nie było czasu na zamawianie lub szycie judogi. Szóstego dnia drugi raz złożyłem grubasowi wizytę i kazałem mu wleźć na wagę. Z problemami, jakby od lat nie chodził stanął na urządzeniu, które wskazało dwieście osiemdziesiąt. Do walki wybrano trzech, ważących kolejno dziewięćdziesiąt, dziewięćdziesiąt cztery i dziewięćdziesiąt sześć kilo. Idealnie tyle samo co spaślak. Walka miała odbyć się na wyłożonej czymś miękkim arenie, ale nie były to tatami mające amortyzować obrażenia.
Siódmego dnia, z wzejściem słońca wszedłem na ring. Brakowało całej ceremonialności turniejów i ćwiczeń, ale zebrał się dość spory tłumek widzów. Zobaczyłem Wiktora, siedzącego obok Wolfgana, który mu coś mówił, poddenerwowany, ale mina mojego przyjaciela wskazywała równie wielką obojętność co szczere zadowolenie w rozmowach ze mną. Widziałem Julie, która siedzi obok i mi pomachała, gdy spojrzałem w ich stronę.
Widziałem Mii i Anitę, z siedzącymi między nimi Lynx. Potem Leada, który towarzyszył Astrid trzymając ją za nogi, bo ona sama była całkowicie obejmowana przez ubranąw ciemne okulary i wyraźnie zmęczoną Dei. Na tej ostatniej długo zatrzymałem oczy. Kilka rzędów wyżej zobaczyłem znajomą twarz mulata, spoglądającego w stronę swoich sióstr, jakby z obawą i tęsknotą, ale z początkiem starcia, skupił się wyłącznie na walce.
Wyszedł sędzia, który w trzech językach zapowiedział widowisko, które mieli oglądać tutejsi. Była to nudna mowa i wymawiał moje imię jako "Kuonjads". Zdążyło już się dobrze rozjaśnić, gdy pierwszy z rywali nadszedł. Wytatuowany zawodnik MMA. Musiałem użyć ryzykownego yoku-sutemi-waza, by potem móc zacząć go dusić nogami. Prawie się mi wymknął, waląc w kolana swoimi pięściami, ale nie po to codziennie biegałem i podnosiłem nimi ciężary, by sobie na to pozwolić. Padł po długich dwóch minutach.
Sędzia chciał ogłosić przerwę, ale wyrwałem mu mikrofon i patrząc w stronę Wolfgana krzyknąłem tylko, by przestał się bawić, bo to nudne i dawał kolejnego, rzucając urządzeniem o ścianę ku rozbawieniu obcej gawędzi, jaka przyszła popatrzeć na walkę. Zapłacili za bilet, jakby to był turniej.
Drugi był lepszy, wyprowadził mi nawet parę bolesnych cisów w ramiona i klatkę piersiowa, ale wystarczyło kilka kopniaków piętą i jeden kolanem, by zyskać szansę na przerzut przez biodro i założenia mu kolana na gardło. Nie była jeszcze pora śniadania, a już miałem za sobą dwóch i obolałe wnętrzności.
Ostatni, najcięższy z nich napsuł mi sporo krwi. Widać było, że jednak Wolfgan odrobił pracę domową i wysłał przeciwko mnie kogoś, kto również znał judo i może miał nawet zielony pas. Kiedy nie udało mi się wyprowadzić czterech kombinacji pod rząd i skutecznie parował moje ciosy rąk, wiedziałem, że pora na ostateczność. Bolesną ostateczność. Wyprowadzając ma-sutemi-waza, tracąc swoją ulubioną koszulkę, ukazując sińce stworzone przez jego poprzednika, wytryskując z ust krew ku okrzyku przerażonej widowni wywaliłem go na ziemię i założyłem mu dźwignie, która szybko przerodziła się w duszenie. Walczył długo, pewnie przyzwyczajony, że zaraz podbiegnie sędzia i odklepie go, prawie skutecznie odepchając  moje kolano z swojej krtani, ale ja byłem lepszy. Żurawski by mnie za to opierdolił z góry na dół, tłumacząc, że judo to nie jutsu i tak mogę się bić na ulicach. Ale jego tu nie było. Padł.
Chwiejąc się, niczym pijak podniosłem z jego ciała. Sędzia z nowym mikrofonem przybiegł i zaczął znów zabawiać publikę. Nie zwracałem na niego uwagi. Patrzałem, jak Dei zdejmuje swoje objęcia z Astrid i powoli wstaje z miejsca. Jak patrzy na mnie. Wyszczerzyłem do niej zakrwawione zębiska. A potem straciłem przytomność.
- To było głupie. - powiedziała, gdy otworzyłem oczy i siedziała obok mnie, trzymając moją głowę przytuloną do swoich piersi - Najgłupsze, co mogłeś zrobić.... W twoim stanie...
- Ciebie też dobrze widzieć. - odparłem, znów zamykając oczy i tuląc się do ich miękkości - Skoro ty mogłaś sobie pocierpieć, też chciałem.
- Cóż, wystarczyło poprosić, zrobiłabym Ci więcej krzywdy, niż oni. - odparła, gładząc mnie po głowie - Wiesz, jak długo musiałam uspokajać Astrid z Leadem? Że nic Ci nie będzie i zaraz wstaniesz? Albo jak ciężko było Cię tu przynieść?
- Przecież schudłem już dziesięć kilo. - odparłem, jęcząc z bólu, gdy nacisnęła na moje zebra - Chyba nikomu nie powiedziałaś?
- Nie. Myślą, że raczej zbicie trzech typów w ciągu niespełna półtora godziny było wystarczająco dużym doświadczeniem dla twojego ciała. - westchnęła - Wy wszyscy Polacy jesteście tacy, czy tylko ty jakiś wyjątkowy?
- Jak nie diabeł, to Polak. - mruknąłem - Cóż, Wiktor też wywodzi się znad Wisły, więc chyba tak...
- Mhm... - mruknęła, sunąc ręką po moim brzuchu, nadal tuląc do piersi - Jednak przed nim trzymasz to w sekrecie. Przed mną jeszcze masz jakieś sekrety? - palce utorowały sobie drogę pod gumkę bokserek i zaczęły delikatnie, zaczepnie gładzić z dołu do góry
- Właściwie... - zastanowiłem się, czując jak krew spływa do odpowiednich obszarów - W sumie nie pytałaś o to, a ja nie uważałem tego za istotne. - nadal była delikatna, gładząc mnie jakby to były plecy Astrid a nie mój penis - Mam osiemnaście lat.
- Tak, skończyłeś je ile? - powiedziała, nie przestając pieszczot - Siedem, dziesięć lat temu?
- Dwa dni przed tym, jak zapytałem, czy zamieszkasz ze mną tutaj. - zatrzymała dłoń gwałtownie - Dlaczego przestałaś, jeśli było przyjemnie?
- Dobry dowcip, Konrad, ale na poważnie, ile masz lat? - zapytała, nadal trzymając palce nieruchomo
- Osiemnaście. Poza Wiktorem, a teraz tobą nikt nie wie. - parsknąłem cicho - Tak, jestem młodszy od Ciebie, a nawet Astrid i Leada. Ba, jestem młodszy od Mii. - czułem zesztywnienie w jej ciele, jakbym zapytał, czy jednak mi nie obciągnie zamiast tylko bawić się ręką - Przeszkadza Ci to?
- Nie, chyba pójdę za przykładem wszystkich i uwierzę, że jesteś diabłem albo masz osiemnaście lat od kilkutysięcy lat... - powiedziała, znów wznawiając ruch i delikatnie obejmując go dłonią, nadal gładząc w przyjemności - Co teraz, mój na pewno nie diabelski kochanku?
- Czekam, aż mój imp powie, że wszystko jest gotowe... - wymruczałem cicho, poddając się pieszczotom jej dłoni - Wygrałem stawkę z tymi, którzy chcieli mnie zaatakować twoim kosztem i zmusiłem do zaciągnięcia długu, który mam zamiar odebrać. Zabierzemy ich obaj do najgłębszej czeluści, najmroczniejszego obszaru jakiego nawet nie są w stanie opisać. - łagodne, gładkie ruchy jej palców, nadgarstka i łokcia były znacznie cudowniejsze niż te, które mógłbym kiedykolwiek sobie zapewnić samemu - Zostanie mi mało czasu dla Negana, ale chyba zdążę. - zagryzłem wargi, gdy zacisnęła palce - Kocham Cię, moja królowo.
- Dlatego nie rób więcej nic tak głupiego. - powiedziała, wolno je rozpuszczając - Nie, póki jeszcze mamy czas tylko dla siebie.
Wsunęła mi w usta swój język i gładko doprowadziła mnie do orgazmu, pierwszego od tygodnia. Był jak lekarstwo na cały ból.





Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Michalina Korcz

*a teraz do trzeciej!*


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach