Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





"Czlowiek", akt 4: "Chlopcy" (1/4)

Lead krzywił się, jakbym podsunął mu cytrynę, widząc przygotowany dla nas obiad. W gruncie rzeczy, ja też w siebie dość mocno wmuszałem zjedzenie wszystkiego, a on właściwie skubał swoją porcję, jakby chciał mi dać do zrozumienia, że mimo wszystko chce dbać o swoją linię.

- Myślałem, że bardziej pan dba o dietę. - powiedział, znów gmerając widelcem w daniu, które by wystarczyło dla co najmniej trzech żołnierzy po dobowej warcie - A tutaj...

- Podziękujesz mi jutro. - odpowiedziałem, wsuwając w siebie kolejną łyżkę - Zresztą, rano może być nawet Ci trudno z śniadaniem. - powiedziałem, wskazując na niego - A kolacji na pewno nie będzie. Kiedy zaczniemy, staraj się trzymać moje tempo i choć słodkie będzie kusiło, to pij jedynie wodę. - znów zrobił minę, jakbym mu powiedział, że zaraz dołączy do grona petgirlek i to w dodatku klaczy - Nie będę oczekiwał, że zniesiesz to idealnie, a może nawet odpadniesz w drodze, ale jeśli dobrze się przygotujemy może starczy Ci pary.

To nie miała być już rana na psychice, jak przy seksie z Leną. To było zaplecenie trzech twardych szubienic i przygotowanie stołków, na które wejdziemy, ja, Lead i Negan. Równocześnie z nich zeskoczymy. Mnie przed śmiercią ratował wzrost, ale nie zmieniało to faktu, że cholernie zaboli. Pukanie zmusiło Leada do przerwania posiłku i otworzenia drzwi. Mężczyzna w uniformie wepchnął wózek z zamówionymi rzeczami. Tym razem na twarzy alternatywki już nie wymalował się nie niesmak, a przerażenie.

- Pozwoli pan, że stwierdzę, że to zabawne. - powiedział dostawca, dając mi tackę do podpisania - Ludzie zamawiają butelki drogiego szampana, whiskey czy innych wymyślnych trunków... Ale sprowadzenie pana zamówienia było...

- Trudne? - zapytałem, stawiając zamczystą parafkę - Powiedzmy, że tęsknie do ojczyzny. My, Polacy tak mamy. - facet się uśmiechnął - Lead, otwieraj zamrażarkę, ma być zimne do wieczora.

Na zamówienie składało się kilka worków z lodem, dwie zgrzewki gazowanych słodkich napojów, trzy zgrzewki wody, po kilka różnych soków owocowych i jako wisienka, cały karton z dwunastoma litrowymi butelkami czarnej Żubrówki. Zgodnie z złożoną obietnicą, nie miałem zamiaru tworzyć głazu nienawiści i strachu w sercu syna Wiktora, jak zrobiłem to z jego starszym rodzeństwem. Przeciwnie. Pragnąłem przekuć jego brawurę i niepewność w siłę, a magiczny eliksir miał w tym pomóc.

Niespełna godzinę po tym jak przepakowaliśmy rzeczy i dokończyliśmy obiad, przyszły dziewczęta, a właściwie kobiety. Ponieważ szefowa zielonej strefy wciąż tkwiła w piecu, o czym wiedzieliśmy tylko ja i Lead, było w tym trochę trudności, ale koniec końców udało się mi załatwić dwie rodowite japonki koło trzydziestki. Mimo naturalnej dla nich skromności i nieśmiałości, bardzo szybko nawiązaliśmy język porozumienia. Wyjaśniłem, że nie potrzebuje mięska do ruchania, ale gejsz, które dopilnują, by szklanki były pełne i zapewnią nam rozrywkę raczej pokroju muzyki i tańca. Przyjęły tę prośbę ze zdziwieniem, ale koniec końców wykonały polecone zadanie lepiej, niż można było się spodziewać po "luksusowych prostytutkach".

Negan pojawił się o osiemnastej. Mimo, że był tutaj wcześniej, rozglądał się znów z zaciekawieniem po moim królestwie bez słowa. Wreszcie usiadł na kanapie obok Aoi, która uśmiechnęła się do niego słodko.

- Dziwak z Ciebie. - powiedział wreszcie - Mogłeś zażądać za wygraną czegokolwiek, a stwierdziłeś "przyjdziesz i się upijemy". - cmoknąłem

- Wolałbyś, żebym kazał Ci się rozebrać, wypiąć i pogrzebał ręką w dupie? - pokręcił głową - Mój tata mówi, że człowieka należy poznać trzy razy. W towarzystwie, na osobności i po pijaku. W towarzystwie wiem, że nie lubisz z nikim rozmawiać, albo zachowujesz się jak idiota. Na osobności, bo Lead to co najwyżej dodatkowy mebel w tym miejscu, że potrafisz być spoko gościem, który lubi piłkę. Jaki będziesz po pijaku? - zgodnie z wcześniejszymi poleceniami, Aoi napełniła szklanki najpierw lodem, a potem zalała czubato wódką, co sprawiło, że obaj moi towarzysze libacji nabrali powietrza - Pierwszy jest bez popity i do dna. - uniosłem szklankę - Na zdrowie. - powiedziałem po polsku i tym samym zmusiłem ich, by opróżnili ciężkie szklanki

Były na tyle duże, a narzucone przez mnie tempo drastyczne, że o dwudziestej Aoi otwierała trzecią butelkę. Kątem oka spojrzałem na Leada, który lekko się kręcił w miejscu, ale mulat najwyraźniej miał mocniejszą głowę, niż zakładałem.

- A on stoi rozpłaszczony na ścianie. - tłumaczył Negan, pokazując uniesione ręce - Calutkie ciało poza dziurą, przez którą wisi fiut obciągnięte lateksem i dosłownie jest do niej przyklejony, że choćby chciał, to nie może nawet palcem kiwnąć. Mia, miała wtedy szesnaście lat, i ta Renee podchodzą, widać po jej twarzy, że nagle nabiera wątpliwości, czy jest gotowa. Ruda kituje jej, że dostał środek znieczulający, więc nawet nic nie poczuje, a tak naprawdę zakleili i zaszyli mu wargi, że jedyne odgłosy jakie by mógł wydawać szłyby przez nos, ale jego łeb jest przełożony przez ścianę i właściwie tam gdzie są, to nic nie usłyszą. Związują mu jajca u nasady, wykręcają tak, że jakby był dłuższy to jak banana by wsadziły mu do dupy. Siostrzyczka daje jej skalpel i przypomina, że tamta się przygotowywała do tego od dwóch tygodni. Nacina. Ja dosłownie dwie ściany dalej słyszę jego krzyk, a one jedynie widzą nieruchomą dosłownie figurę z smoły. To dodaje tamtej odwagi, więc już w pełni tnie... Prawie profesjonalnie wypalają bliznę i zabierają kulki na pamiątki, by zrobić z nich breloczek.

- Ja pierdole. - odparłem, jedynie - Jakbym wiedział, że macie tam takie cuda, to bym wykupił dla Deirdre miesięczny turnus.

- E tam, co trzecia, która przyjeżdża do czerwonej strefy marzy o tym, by kogoś wykastrować. - wzruszył ramionami - Opowiadają wtedy rzeczy pokroju "wkładał mi rękę pod spódniczkę i mówił, że kiedyś mi w końcu urosną tam włoski..." - westchnął i pociągnął z szklanki - Trafiają nam się tacy, którzy by tego chcieli. Jedyne co znajdują to katharsis ofiar swoich ziomków. No, są też rzeczy, przy których cała zielona i żółta strefa to piaskownica, ale... Cóż, nie oceniamy.

- Batyskaf do nurkowania. - zacytowałem Wiktora, również sącząc drinka i popijając od razu wodą, podczas gdy on mieszał swojego z colą - Z tego co wiem, forsujecie dość mocno medyczne przygody.

- Tak. - kiwnął głową - Są tacy, którzy postrzegają swoje ciało jako nudne. I nie mówię tutaj o pokrywaniu się tatuażem, robieniu sobie kolczyków... - tutaj zerknął na Leada, który czknął - Są przypadki Barbie i Kenów, jak ich nazywamy. Chcą mieć usunięte sutki i genitalia, ale tak całkowicie by wyglądać właśnie jak te lalki. O, coś tak popularnego, że właściwie nie wiadomo czemu to jest nielegalne. - uniósł rękę i pstryknął - Rozszerzanie otworów. To głównie domena hardcorowych gwiazdek filmów dla dorosłych. Chcą się przygotować do podwójnej, albo nawet potrójnej i poczwórnej penetracji, ale są naturalnie niedostosowane. Cyk, prosty zabieg i wraca w nowiutkim filmie, który obejrzysz z czystej ciekawości. - uśmiechnął się, prezentując zębiska - Czasem decydują się na to faceci.

- Auaaa... - jęknąłem - Dobra, a najbardziej posrana rzecz, jaką zrobiliście?

- Mała Syrenka. - odparł, rozbawiony - Dwa lata temu zgłosiła się do nas laska, której nudziły się sztuczne ogony do pływania, bo je się zdejmowało i cała zabawa znikała. Coś jak petgirlki, które żałują, że wracają do domu. W kilka tygodni sfingowano jej śmierć i cały majątek przepisała nam. Nie będę się wdawał w bolesne i skomplikowane szczegóły, ale powiedzmy, że jest zadowolona z nowego życia. Mieszka u nas w akwarium, je surowe ryby i większą część dnia pływa, machając swoim ślicznym ogonem.

- Nie wierzę. - odparłem, prostując się

- Spoko, może pójdziemy i zobaczymy. - gładko opróżniliśmy szklanki i Aoi natychmiast je napełniła - W sumie, z Ciebie też niezły numer. Stłukłeś trzech najlepszych typów Wolfgana...

- By dobrać się do jego dupy... - odparłem, a Nega zaczął się śmiać - Nie, nie. Zapomniałem, że tutaj należy uważać na słowa. - nadal się śmiał - Skrzywdzili moją kobietę. A ja jestem dość mściwym diabłem, jak wiecie.

- Ano, przekonaliśmy się chyba wszyscy. - pokręcił głową - Jesteś jak nasz ojciec. - westchnął i znów pociągnął łyk - Człowiek o chorych zasadach, ale jego własnych.

- Miałem nadzieje, że jego syn również będzie taki. - odpowiedziałem

- Nie wiem, czy wiesz, ale... - zaczął

- Wiem. Jesteś synem Wiktora, to mi wystarcza. - uśmiechnął się żałośnie i kiwnął głową - A z tego co wiem, on też tak uważa.

- Ledwo cztery lata. - skrzywił się - Wyjaśnię Ci coś. - kiwnąłem głową - Nasz tata miał cztery żony i zawsze powtarza, że to one urodziły jego dzieci. Świetłana, która była matką Anity, przez lata kontrolowała zieloną strefę i stanowiła jego pierwszą żoną. W między czasie się rozwiedli i ożenił się z Elen, która urodziła mu Wolfgana i Lenę. Siedem lat później poślubił polkę, Aleksandrę i ona dała mu Mię, która jest jego ukochanym dzieckiem.

- Przecież jesteś jakieś dwa lata starszy od niej, więc co z tobą? - zapytałem

- Moja mama, Iris była emigrantką z Sengalu. - mówił wolniej, jakby alkohol jednak zaczął przynosić skutek - Ukończyła medycynę i przybyła tutaj, bo praca w czerwonej strefie nie była może najbardziej etyczna czy moralna, ale zapewniała pieniądze o jakich można co najwyżej pomarzyć w Afryce. Dla taty stanowiła co najwyżej skok w bok między Elen a Olą. Dopiero po jedenastu latach dowiedział się, że ma z nią bękarta. Nie dlatego, że był rasistą czy coś. Po prostu nawet jego przeraża tamto miejsce, a mama nie chciała by o mnie wiedział. Kiedy jednak Mia okazała się nieco bardziej specjalna, niż reszta z nas i musiał gdzieś ją ulokować, by nie była dalszym zagrożeniem, doszło do naszej konfrontacji. Razem z mamą opiekowaliśmy się rudą, a on nas odwiedzał. Zawsze poświęcał jej dużo uwagi, więc pomyślałem, że jeśli ja będę tym, którego ona kocha, to mnie również pokocha. Pięć lat później obciąłem sobie piersi, ogoliłem głowę i wiedziałem, że będę jego synem. Przyjął to z zrozumieniem, ale nadal nie poświęcał mi uwagi. Lena i Anita też dobrze przyjęły tą wiadomość, ciesząc się na młodszego brata. Niestety, mój braciszek z racji, że byłem bękartem no i tym, stwierdzał, że jestem wybrakowany i tata ma tylko jednego. Jego.

- To gruby idiota. - wzruszyłem ramionami - Jedyny syn, jakiego Wiktor potrzebuje siedzi tutaj właśnie ze mną.

- Dzięki. - uśmiechnął się - Jak widać, Mii jednak jest lepiej bez swojego brata. W sumie, to przez Ciebie. - postawił pustą szklankę na stół z walnięciem - Zabrałeś mi ją.

- Nie. - odpowiedziałem, krótko - Jedynie zapytałem, czy jesteś jej jakimś właścicielem, że tak narzucasz jej całe życie. Odciąłeś ją od wszystkiego i próbowałeś sobie podporządkować, ale nie tak jak zrobiłbym to ja czy Wiktor. Nie stosowałeś łagodnych ruchów, które by nadały temu płynności, tańca. Ty szarpałeś, aż wreszcie musiały one pęknąć. Jak wszyscy wy zresztą. Krzyk, przemoc i pieniądze. Wasze narzędzia kontroli. Lead, co Ci mówiłem o byciu facetem?
- Że nie trzeba do tego fiuta, męskich ubrań i siły. - odpowiedział, czkając kolejny raz - Ja też próbuje, ale mi nie wychodzi i Astrid mnie czasem słucha, a czasem nie...

- A te pretensje to do Dei. - odparłem, uśmiechając się do niego - Więc, Negan. Mam propozycję nowego zakładu.

- Nie, bo znów wyjdę na idiotę. - odparł, zasłaniając wargi przedramieniem - Jak wy możecie to pić?

- Normalnie, jak widać. - odpowiedziałem, też opróżniając szklankę - Posłuchaj dobrze, może jednak się skusisz. - westchnął i spojrzał na mnie, mrużąc oczy - Za dwanaście dni stąd wyjeżdżam, wrócę w najlepszym wypadku za osiem miesięcy lub wcale, zależy co powie twój ojciec. W każdym razie, w swoim pokoju mam Hannah, sukę, która myślała, że jest jak jedno z waszego rodzeństwa. W swojej głupocie i pysze, podpisała ze mną cyrograf, który sprawia, że pod groźbą tego, że umrze, jest mi całkowicie posłuszna. - słuchał tego - Lead, mógłbyś to potwierdzić?

- Pan Konrad wsadził jej całe ramię do dupy i nawet nie pisnęła, bo jej zakazał i jedynie robiła miny, jakby miała zaklejone usta. - zaśmiał się - Chociaż lepsze było, jak Astrid usiadła jej na twarzy, by wylizała jej pokrytym lubrykantem językiem dupkę a ja ją penetrowałem strap-onem od pani Dei, by odpowiednio go nawilżyć przed tym jak go w nią włożę... - zasłonił sobie gwałtownie usta, patrząc na mnie z przerażeniem

- Anal, tak? - spojrzałem na niego, a on pobladł gwałtownie - Tego nikt nie sprawdzi? Oj, Lead, Lead... Chyba ktoś dostanie dzisiaj srogą karę, Astrid kilkanaście klapsów na gołą dupę, ale Ciebie przekażę Dei. - chłopak gwałtownie stracił werwnę Negan zarechotał głupio - Jednak, jak słyszysz, ona się jedynie boi groźby śmierci. Postawiła najcenniejsze co posiada. Ja mam dla Ciebie trudniejsze wyzwanie. Masz doprowadzić w tym czasie kogoś do posłuszeństwa w ten sposób, by Ci uległ nie dlatego, że go kupisz, przestraszysz lub coś w tym stylu. Masz sprawić, że ta osoba ulegnie Ci, bo ty tego pragniesz, a ona dąży do zaspokojenia twoich zepsutych zachcianek. Jedyny warunek, nie ma to być coś rodem z czerwonej strefy, czyli jakieś fikuśne okaleczenie, bo znów będzie to podchodziło pod zastraszenie i raczej nie sądzę, by się na to zgodziła.

- Chyba mnie przeceniasz. - odparł mulat, kręcąc głową - Miesiące mogą na to nie wystarczyć, a ty dałbyś mi tylko jedenaście dni.

- I ty masz być królem czerwonej strefy? - parsknąłem - Nie bądźmy zbyt wymagający, może to być nawet zaspokojenie oralne lub sesja ostrego bdsmu, sam zdecydujesz czego od niej zechcesz. Jak mówiłem, jedyne czego oczekuje, to że ty wyrazisz chęć, a ta osoba zrobi to bez zawahania, bo ty to powiedziałeś. - tym razem wzbudziłem jego uwagę - Ułatwmy to zakładem kumulowanym. Pojutrze wracam do pracy z Gwen, to suczka husky. Według Anity wciąż się wzbrania przed myślą, że mogłaby uprawiać seks z swoim partnerem, Huraganem. Jeśli nie uda mi się doprowadzić do tego, że w odpowiednim momencie grzecznie stanie na czworaka z uniesiona głową i dupą wysmarowaną feromonami, by ją wyruchał i zalał spermą jakby miał przedłużyć swoją linię rodową z prawdziwą przedstawicielką psowatych, sprawię, że będziesz miał u tej osoby odpowiednie fory i grzecznie będzie wykonywała twoje życzenia nie związane z seksualnością. Będzie twoim Leadem, z nim też nie sypiam.

- Szef powiedział, że nawet nie chce na mnie patrzeć jak na kawał mięsa do seksu. - wtrącił cicho mój pracownik, ale uniosłem rękę uciszając go

- Z tobą policzę się później. - twarz Mulata przybierała najróżniejsze miny - To będzie duże ułatwienie w tworzeniu kontroli, królu. A co najważniejsze, na żadnym z tych zakładów nic nie tracisz. Możesz jedynie wygrać, ale nie przegrać.

- Nie powiedziałeś wciąż jednego. - odparł, znów otwierając spite oczy i już wiedziałem, że alkohol odnosi skutek - Kim ona będzie?

- Mną. - odparłem, wyszczerzając do niego szczęki - Będziesz chłopcem, który oszukał diabła, jak w bajkach. - równocześnie unieśliśmy na nowo zapełnione, jak pierwsze szklanki z wódką, w której pływał jedynie lód - Pomyśl dobrze, Negan. Żadne z pozostałej czwórki to się nie udało, nawet Wiktor nie byłby w stanie mnie do czegoś zmusić, a Dei wciąż marzy byśmy się pobawili na odwrót. A ty będziesz mógł ze mną niemal wszystko, poza okaleczeniem lub wyruchaniem mnie. Udowodnisz im, że jesteś lepszy. Jedynie musisz mnie przekonać. - trzymaliśmy szklanki w powietrzu, a Lead gwałtownie obalił się na plecy z hukiem i grająca na lirze Ino nagle wstrzymała muzykę - Co ty na to?

- Stoi, diable. - odpowiedział chłopak, po czym zderzyliśmy się naczyniami - Obyś wiedział, czego sobie życzysz. - równocześnie odstawiliśmy z hukiem puste szklanki

Wypiliśmy jeszcze jedną butelkę do północy, kiedy postanowiliśmy zakończyć. Wyszliśmy przed budynek, a Negan zataczając się od lewej do prawej wsiadł do elektrycznego wózka, który miał go zawieźć do domu. Trzymał się za skroń, zaciskając oczy.

- A co z tobą? - zapytał, widząc jak wciąż trzymam rączkę wózka, na którym leżał śpiący Lead - Załatwić Ci transport do willi?

- Przejdę się. Kto wie, może mam rozchodzić sobie dupsko, żebyś mógł w nie coś wsadzić. - obaj się zaśmieliśmy jak dzieci - Pamiętaj jedenaście dni. Chce zostać piszczącą małolatą zafascynowaną ostrym seksem, która trafiła do profesjonalnego domina, a jak wiesz, mało rzeczy mnie jest w stanie ruszyć.

- Najpierw wygraj z Gwen. - powiedział, od razu zasłaniając usta pięścią - Bo może to ja będę się śmiał z Ciebie.

Ruszyłem ciągnąc wózek z nieprzytomnym w drogę przez jasną, księżycową noc. Propozycja zakładu w zakładzie była głupia, ale stanowiła idealny wabik na ego mojego drogiego rywala, podobnie jak wódka. To na co nie zwrócił uwagi ani mój niebiesko włosy towarzysz, ani sam Negan to fakt, na zachowanie Aoi. Jedynie pierwsza i ostatnia butelka, po tym jak Lead odpadł z gry służyła do napełniania wszystkich szklanek. Polewając zawsze zaczynała od nich, odkładała dyskretnie szkło i brała inne, by napełnić moją szklankę. Byłem więc znacznie bardziej trzeźwy niż oni. Nie traktowałem tego jak oszustwa, przeciwnie. Alkohol stanowił sposób na dotarcie do środka. No i wydobył z mojego podopiecznego ciekawe informacje.

Nie był przesadnie ciężki, więc zaniosłem go do starej sypialni i położyłem do łóżka. Sam położyłem się obok. Jakoś nie miałem ochoty budzić kobiet. Zamknąłem oczy i starałem się nie myśleć o bólu, który co raz bardziej mnie trawił.

- Tu są! - wybudził mnie radosny okrzyk Astrid, po czym poczułem jak wskakuje ona na łóżko – Kochany!

- Daj mu odpocząć, bo raczej do południa nie wstanie. - mruknąłem z wciąż zamkniętymi powiekami - A poza tym twój kochany mi mówił o nakładaniu lubrykanty językiem i wykorzystaniu cipki Hannah jako naturalnego sposobu na nawilżenie. - poczułem, jak sunia kładzie się na mnie, popiskując - Pani Dei też tu jest?

- Jestem. - powiedziała ruda w ciemności - Co, że Astrid kochała się analnie z Leadem?
- Odwrotnie. - odpowiedziałem sunia jeszcze bardzie próbowała się przymilać, popiskując - Przyjemnie było?

- Trochę bolało... - mruknęła Astrid - Dlatego próbowaliśmy jeszcze tylko raz z mniejszym i więcej już nie...

- Ah, czyli dwa razy. Słyszałaś kochanie? - zapytałem powietrza

- Tak. - powiedziała, a potem poczułem, jak siada obok mnie i gładzi po głowie - Co my zrobimy z tymi niegrzecznymi dziećmi?

- Bo ja wiem... - zastanowiłem się przez chwilę - Co powiesz na to, bym ja ukarał naszą dziewczynkę a ty chłopca?

- Mmm, kusisz... - odparła Dei, nadal mnie głaszcząc

- To ja go zachęcałam! Ja powinnam być ukarana! - piszczała Astrid - Lead, obudź się i powiedz panu Konradowi, że to moja wina...

- Ja z nim już nie piję. - wyjęczał Lead - Chyba mam napalm w brzuchu...

- Mówiłem, że długo będzie martwy. - odparłem, otwierając wreszcie oczy i spoglądając na zasmuconą sunię i jak zwykle uśmiechniętą Dei - Po śniadaniu, przed ubieraniem przełożę Cię przez kolano, wezmę pas i natłukę tak, że przez cały dzień będziesz siadać na kolanach jak wtedy przy kolacji. - zrobiła jeszcze większą podkówkę - I skoro tak lubisz mieć coś w dupce, to Dei, mamy coś fajnego?

- Ogon. - odparła moja miła - Ładny i puchaty jak u lisa.

- Widzisz, dostaniesz ogon. - kiwnąłem głową - A żeby Ci za dobrze nie było, to wyciągać go będziemy jedynie do mycia i jak będziesz chciała skorzystać z kibelka. I to na zasadzie, że mówisz, że potrzebujesz i ktoś idzie z tobą, ja albo pani Dei i go wyciąga zanim usiądziesz, a po skończeniu umieszcza na miejscu. - Astrid jeszcze bardziej zrobiła smutno złą minę - I po ostatnie. Seks, o ile na niego wam jeszcze pozwolimy, tylko na naszych oczach. Jeśli odwrócę na chwilę głowę, to natychmiastowo chce widzieć metr przerwy między wami.

- Jest pan okrutny! - zapiszczała Astrid

- Nie kochanie, okrutna to będzie twoja pani, jak Lead się obudzi. - odparłem, drapiąc ją po głowie - Aż mnie wszystko boli, jak choć wyobrażam sobie co może go spotkać. No a teraz idź powiedz Juli, że chcemy jajecznicę, najlepiej na maśle z pomidorami i szczypiorkiem. Mykaj! - klepnąłem ją w pośladek i pośpiechem uciekła z mojego łóżka, a Dei właściwie zajęła jej miejsce

- Jak przyjął twoje wyzwanie? - zapytała, gładząc moje obolałe miejsca - I czy dalej mu się będziesz podkładał?

- Wódka i ego zadziałały, jeśli o to pytasz. - uśmiechnęła się - Stwierdziłem, że dam mu jedynie dodatkową szansę. Jeśli nie sprawię, że Gwen da się wyruchać Huraganowi, to zostanę jego służącym pokroju tego lenia i zdrajcy. - dźgnąłem w cycka Leada, a ten burknął coś zły

- Konrad, ty idioto... - zaczęła Dei, uśmiechając się - Anita mówiła, że Gwen wyjechała wczoraj..

- Że co? - jęknąłem - Czemu o tym nie wiedziałem?

- Bo cały dzień Cię nie było w domu, a potem musiałam tłumaczyć, czemu zachowujesz się jak żywy trup. - pokręciła głową rozbawiona - Oj, mój kochany głupek. - pocałowała mnie w nos - Miałeś mu dać szansę wygrać, a nie włożyć do ręki parę asów.

- Cóż, może być to zwykła niedogodność. - mruknąłem, znów zamykając oczy - Jeśli wygra, to ja również. Jeśli jednak będzie mu za łatwo, zgotuje mu wyłącznie poczucie porażki. - wypuściłem powietrze nosem - Z jego opowieści wynika, że jak nikomu, jemu należy się miejsce przy planszy, gdy Wiktor je zwolni. Brakuje mu co najwyżej chęci, by je zająć. - poczułem, jak podwija mi koszulkę - Nie kochanie, nadal nie mam siły i nie chce tego robić przy nim...

- Rozbieram Cię, żebyś poszedł pod prysznic, bo śmierdzisz. - pacnęła mnie w brzuch - Może jeszcze niedługo zaczniesz sobie życzyć, bym Cię budziła robótką ręczną na widok erekcji, co? - otworzyłem oczy i uśmiechnąłem się szeroko

- Będę to powtarzał do końca świata i jeden dzień dłużej, ma miła. - powiedziałem - Ta gra to jedynie zdrapka za jeden euro, w której wygrałem na drugą. Główną wygraną, jaką dostałem, jesteś ty.

- Za te słowa mogę rozważyć, czy nie wziąć go z tobą. - pokazała mi język i rozpięła mi spodnie, ściągając je z zadka - Naprawdę myślisz, że używali języka Hannah do rozcierania lubrykantu?
- Nie wiem, ale wymyślili, by użyć śluzu z jej pochwy jako dodatkowego poślizgu na strapie. - odparłem - Nie krzywdź go zbytnio. On też ma dobre zadatki.

- Oh, spędzimy miło dzień. - odparła, klepiąc mnie po wypukłości w bokserkach - A teraz idziemy wypolerować moją ulubioną różdżkę i umyć doczepione do niej ciało.

Kiedy po długim, z różnych powodów znacznie mocniej gorącym prysznicu, bo sama obecność nagiej Dei pozwalającej mi umyć swoje piersi była cudowna, usiedliśmy wspólnie do śniadania. Lead nadal wyglądał na mocno skacowanego i co rusz wypełniał szklankę sokiem z pomarańczy. Astrid schowała się daleko od mnie i od niego, siadając między przy Lynx. Mia zrobiła i dla niej dwa rogaliki, co ją ucieszyło, chociaż spod łba spoglądała w naszą stronę. Dei jak zawsze rozmawiała i żartowała z mamą.

- Negan zadzwonił rano. - powiedziała Mia, swoim pozbawionym emocji tonem - Mamy troje nowych gości w czerwonej. Mam przyjść pomóc. Nie mam z kim zostawić Lynx.
- Może być ze mną i Leadem, bo on zostaje ze mną, a Astrid idzie z Konradem. - powiedziała Dei, uśmiechając się - Będziemy się dobrze bawić, co nie cukiereczku? - różowo włosa pokiwała głową - Kiedy pracowałam w zielonej, słyszałam wiele rzeczy o czerwonej... Mówią, że kolor pochodzi od krwi...

- Leci jej dużo. - odparła Mia, dokładając sobie jajecznicy - Wszystko jest głośne, dlatego zawsze mam zatyczki. Ale muszę je wyjmować, jak z kimś rozmawiam. Dlatego nie lubię rozmawiać. Najlepiej jakby wszyscy nie mieli ust.

- Z nami lubisz. - powiedziałem, zachęcająco do niej a ona kiwnęła głową - Też nie mamy ich mieć?

- Ale tu nikt nie krzyczy, gdy rozmawiasz. A jak już jest głośno, to dlatego, że jest coś śmiesznego i miłego, jak wtedy, gdy mieszkałam u mamy. - nie było w tym smutku, radości czy czegokolwiek - Zresztą, zobaczysz. Masz później do nas też przyjść. - uniosłem brwi - Myślę, by ubrać różową bieliznę.

- Świetny wybór. - powiedziała Dei, klaszcząc w dłonie - Dobra, to ja się zajmę tutaj Lynx i Leadem, Astrid pójdzie do kojca z Hannah.

- Buuu, nie chce! - powiedziała dotychczas cicha sunia

- Pójdzie do kojca, albo ja również dołączę do jej karania. - powtórzyła Dei, nawet nie patrząc - A Konrad pójdzie potem z tobą do Czerwonej.

- Zaopiekuje się nim. - zapewniła ją Mia - Jesteście mili, nie jak Lena i Wolfgan. Negan też czasem bywa nie miły, ale teraz wiem, że nie muszę się na to godzić. - wydało się, że się uśmiechnęła - I pokaże mu, że mam różowy stanik, to się wkurzy.

Po posiłku i powrocie do sypialni, Astrid stała, przebierając nogami i obserwując, jak siadam na łóżku. Tak naprawdę, pierwszy raz od półtora miesiąca miałem jej dotknąć tak, jak było to na początku naszej relacji. Uniosłem palce i pstryknąłem. Bliska płaczu, położyła się na brzuchu przez moje kolana, a ja zsunąłem spodnie od piżamy, obnażając ładne kształty jej tyłu. Nic dziwnego, że się skusili na anal, bo jej dupka była idealnie do tego stworzona. W filmach zawsze to był rodzaj gry wstępnej, przyłapana na czymś złym dziewczyna nagle ma zdzierany dół bielizny, jest kilka razy klepana a potem robi swojemu oprawcy loda lub minetę. Zawsze co najciekawsze, było tylko namiastką tego, co najnudniejsze jako zwykła czynność fizjologiczna zdegradowana do jakiejś rozkoszy.

Strzeliłem kantem dłoni, przesuwając uderzenie w górę lewego pośladka. Zawyła z takiego bólu, że nawet Hannah zaczęła na nas patrzeć z kojca. Drugi, skierowany w prawy. Po trzecim powinienem po prostu wsadzić rękę tak, by jeden palec znalazł się w dupie, a drugi w cipce i zacząć rozpinać spodnie, ale równie szybko nadszedł czwarty i piąty. Krew napływała, nadając skórze głęboko czerwonego rumienia.

- Boli? - zapytałem, unosząc dłoń kolejny raz

- Tak! - wierciła się na brzuchu – Bardzo.

- Mniej niż to, jak próbowaliście czy mocniej?

- Mocniej! - zapiszczała - Dużo jeszcze?

- A ustalaliśmy coś? - kolejne cztery zamczyste ciosy niemal rozpłaszczały tłuszczyk pod moją dłonią - Fajny odgłos. Zobacz. - dziesięć - Właściwie za co to idzie?

- Za uprawianie seksu analnego z Leadem, mimo, że pan się nie zgodził. - zapłakała sunia - Mamy do takich zabaw Hannah i... - jedenaście, dwanaście - Nie słuchałam pana ani pani.

- Już mamy postęp. - opuściłem rękę, kładąc ją gładko na czerwonej skórze - A dlaczego masz słuchać?

- Bo jestem ich sunią. A grzeczne sunie słuchają państwa. - powiedziała, drżąc - Niegrzeczne dostają klapsy, jak ja teraz.

- Więc chyba wystarczy. - podniosłem przygotowaną wcześniej przez Dei białą kitę leżącą na pościeli i odkręciłem jedną ręką słoiczek wazeliny - Przypomnij mi, żebym Ci wyciął dziurę w majtkach. - przekręciłem go kilka razy i wepchnąłem między rozszerzone kciukiem a palcem wskazującym pośladki, delikatnie, bez presji - Tada. Możesz wstać.

Uniosła się i obróciła kilka razy, nadal wyglądając jak siódme nieszczęście. Złapała jego koniec w rękę i obejrzała, po czym rozchyliłem kolana i poklepałem je, by usiadła, opierając udami. Objąłem ją w tali i pogłaskałem po buzi.

- Wyjeżdżam za jedenaście dni. Może pani Dei powie, że jednak nie musisz go wtedy nosić i pozwoli Ci spędzać więcej czasu z Leadem. - zrobiła jeszcze bardziej smutną minkę - Tego chcesz prawda?

- Wolałabym, jakby pan został. - pociągnęła nosem - Chyba wszyscy by tego chcieli. Dlaczego nas pan więc zostawia?

- Taką mam umowę. Przyjechałem tu na wakacje, a one się kończą i muszę wracać. - znów potarłem ją po buzi - Wiesz, zabrałbym całą wasza trójkę ze sobą, jakbym mógł. Ciebie, Dei i Leada. Jednak tak, jak tutaj mogę być diabłem, tak kiedy opuszczę te granice, na powrót będę tylko Konradem, i to nawet nie panem, tylko chłopcem.

- Obiecał mi pan coś. - powiedziała - Jeśli nie powiemy pani Dei, to nadal możemy...

- I co? Pójdziemy teraz do łazienki, zdejmę spodnie, nadzieje Cie na siebie i tyle z tego będzie. - pokręciłem głowa - Dlatego miałaś się najpierw nauczyć co lubi. Byśmy mogli stworzyć całą miłą atmosferę, dojść krok po kroczku do tego tymi wszystkimi mniejszymi i na końcu, albo stwierdzisz, że sama droga była fajniejsza, albo tak jak Dei znajdziesz się w swojej fabryce czekolady. - dźgnąłem ją w nosek - Sunia samego diabła zasługuje na coś wyjątkowego. Szybkie numerki zostaw sobie na moment, jak Lead będzie miał pięć minut przerwy, by się zabawić. No, a teraz przykro mi, ale sama stwierdziłaś, nabroiłaś, więc... - uniosłem dłoń

- Jest pan naprawdę dziwny. - odpowiedziała, nim pstryknąłem - Jednak tym razem nie ma pan na to wymówki jak wtedy.

- Mam. - odparłem - Spieszę się. - pstryknąłem i kciukiem wskazałem kojec, a ona pomaszerowała tam urażona, po czym zamknąłem zamek - Hannah, jeśli Astrid będzie się do Ciebie dobierać, masz obowiązek powiedzieć o tym Dei.

- Buuu! - mruknęła sunia z kojca

- Nie bucz na mnie, bo przyniosę zszywacz i was pozamykam wszędzie. - odpowiedziałem, wychodząc z pokoju

Mia czekała na mnie na dole schodów. Wspólnie wyszliśmy z willi.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Michalina Korcz

(mam nadzieje, że nowe formatowanie czyta się już lepiej, ale do zobaczenia w dwójce)


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach