Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Wielka dupa mojej ciotki

Miałem dwie niezłe dziewczyny, Julkę i Zośkę. Obie wyglądały na pięćdziesiąt, ale dobijały dopiero czterdziestki. To właśnie robią z człowiekiem wóda i zmartwienia. Ja miałem dwadzieścia siedem, a wyglądałem prawie na czterdzieści – to właśnie robią z człowiekiem wóda i zmartwienia. Najpierw wynająłem mieszkanie, a potem one się wprowadziły. Lubiliśmy się ostro zabawić. Martwiło to właściciela starej kamienicy, który wzywał gliniarzy, gdy tylko głośniej pierdnęliśmy. Było nerwowo, bałem się szczać w środek muszli.

Największą frajdę sprawiało lustro w salonie. Patrzyłem na siebie, cały spuchnięty, z Julką i Zośką, pijani i schorowani dniami i nocami, wszyscy troje, a YouTube w telewizorze wygrywał gorące hity, zdechłe gumki leżały na wytartym dywanie, no i rety co za akcja. Patrzyłem w owo lustro, kiedy się zabawialiśmy i mówiłem do nich:

– Julka, masz go w tyłku, czujesz?

– Och tak, tak, tak! Pchaj, pchaj! O… Gdzie ty idziesz?

– Ej, Zośka masz go teraz z przodu, czujesz co nie? Duża malinowa główka, jak gruby ogrodowy wąż! Czujesz mojego świdrującego kochasia!

– Oooo! Skarbie ty moje, czuję go, czuję! Chyba zaraz dojdę… No kurwa gdzie ty idziesz?

– Och Julka, jestem teraz w tobie, siedzę ci na zadzie! Rżnę cię na pół!

– Achhh tak! Boże! Matko! Ale, ale… Gdzie leziesz?!

Usiadłem na fotelu, ociekając potem i rezygnacją.

– Sam już nie wiem – westchnąłem.

– Czego nie wiesz?

– Nie wiem którą chcę zerżnąć. Co tu robić? Obie was chce, ale obu mieć nie mogę. Nie mogę się zdecydować, przeżywam katusze, chcąc zachować poziom. Czy nikt cholera nie widzi jak cierpię?

Potem one podeszły do mnie i zaczęły się kłócić, której należy się mój sprzęt.

– Nie! Dawaj mi go tu!

– Nie, nie! To mnie daj, mnie!

Nagle uniosło się karzące ramię sprawiedliwości. Natarczywe łupanie w drzwi.

– Co tam się dzieje?! – zawołał ktoś z klatki.

– Nic! – odkrzyknąłem.

– Jak to nic? A te jęki, wrzaski, wycie? Jest 3.30 w nocy, obudziliście trzy piętra…

– No nic się nie dzieje. Gram z ciotką i kuzynką w szachy. Proszę odejść od drzwi, ciocia ma chore serce, wystraszyła się biedaczka, a na dodatek dostała mata!

– Ty zaraz też dostaniesz! Otwierać! Policja!

– Jezu, nigdy bym się nie domyślił!

– Już nie musisz! Otwieraj albo wejdziemy sami!

Dziewczyny pobiegły w najdalszy kąt pokoju. Dygotał, tuliły się do siebie, kuliły swe jędrne, gorące, pijane, obłąkane ciała. Wyglądały głupio i ślicznie. Dwie napalone cizie z sianem we łbie i dużymi cyckami.

Policjanci wzięli klucz od właściciela i otworzyli drzwi, ale tylko na 10 centymetrów, bo trzymał je łańcuch, który założyłem. Jeden z gliniarzy rozmawiał ze mną, drugi tymczasem gmerał śrubokrętem, próbując zdjąć łańcuch z obsadki. Gdy już był blisko, wpychałem łańcuch z powrotem w otwór, stojąc nagi ze wzwodem.

– Gwałcicie moje prawa. Przecież musicie mieć nakaz, żeby wejść. Nie możecie wbić na chama, bo akurat tak się wam podoba. Co się z wami porobiło? – powiedziałem.

– Która z nich to niby twoja ciotka? – zapytał gliniarz, ten który zerkał do środka.

– Ta z większym tyłkiem.

Drugi policjant prawie już zdjął łańcuch, wcisnąłem go więc z powrotem palcem.

– Ej, no chłopie, wpuść nas, pogadamy.

– O czym? O M jak Miłość? A może o skokach narciarskich? Małysz już dawno nie skacze.

– Nie, nie o tym. Sprawiasz wrażenie interesującego człowieka. Chcemy tylko wejść i porozmawiać. To wszystko.

– Wy chyba macie mnie za kretyna. Jeśli zdurnieję kiedyś na tyle, żeby zasłużyć na kajdanki, to sam je sobie kupię na Allegro. Na sumieniu mam tylko wzwód i grającą muzykę, a nie słyszę, byście się domagali, żebym skasował jedno albo drugie.

– Wpuść nas. Chcemy pogadać, nic więcej.

– Słuchajcie, włamujecie się do mojego mieszkania bez stosownego zezwolenia. Mam najlepszego adwokata w mieście…

– Adwokata? A po co ci adwokat?

– Przydaje mi się od lat: unikanie komornika, publiczne obnażanie się, gwałt, jazda po pijanemu, zakłócanie porządku, napad i pobicie, podpalenie. Słowem najgorsze łajdactwa.

– I co, wygrał wszystkie sprawy?

– Pewnie. Jest najlepszy, a poza tym pija wódkę z komendantem. Dobra, daję wam trzy minuty. Albo przestaniecie szturmować i zostawicie mnie w spokoju, albo łapię za telefon. Wścieknie się, jak go obudzę o tej porze. Stracicie robotę.

Gliniarze odsunęli się od drzwi. Nasłuchiwałem.

– Myślisz, że on mówi poważnie?

– Chyba tak.

Wrócili.

– Twoja ciotka rzeczywiście ma duży tyłek – stwierdził jeden z nich.

– Musicie obejść się smakiem.

– Dobra, idziemy, ale macie być cicho. Telewizor z muzyką wyłączyć i żadnego wycia ani jęczenia. Zgoda?

– Zgoda, już wyłączam.

Poszli sobie. Jak przyjemnie było usłyszeć, że odchodzą. Jak przyjemnie było mieć dobrego adwokata. Jak przyjemnie było uniknąć aresztu. Zamknąłem drzwi.

– Dobra serduszka, poszli sobie. Dwóch miłych chłopaków, którzy pobłądzili. A teraz, uwaga!

Spojrzałem w dół.

– O rany! Zniknął! – powiedziałem przejęty.

– Fakt, przepadł – przyznała Zośka. – Gdzie się podział? To smutne!

– Wygląda jak wyschnięty serdel – zauważyła Julka.

Usiadłem na fotelu i nalałem sobie wódki. Zośka skręciła nam trzy papierosy.

– Jak stoimy z alko? – zapytałem, zaciągając się fają.

– Zostały dwie butelki Żubrówki.

– Jakie?

– Dwie połówki.

– Jezu, potrzebny nam będzie jakiś fart.

Wziąłem do ręki telefon i wszedłem na portal z wiadomościami z ostatnich dni. Przeczytałem ciekawostki. Potem otworzyłem stronę na sporcie. Kiedy czytałem, podeszła Julka i uklękła na dywanie. Poczułem, że się dostawia. Usta miała jak te gumowe przepychacze, którymi udrażnia się zatkane kible. Popijałem czystą i popalałem papierosa, a Julka robiła mi dobrze ustami. Mocno pracowała. Wyssałyby z człowieka mózg, gdyby im tylko pozwolić. Podejrzewałem, że robią to sobie nawzajem, gdy mnie nie ma – znaczy bawią się swoimi kuciapkami.

Skupiłem się na piłce i zacząłem im czytać na głos o Lewandowskim, o tym, że w ostatnim meczu ustrzelił dublet i że Bayern jest na prostej drodze do trzydziestego drugiego mistrzostwa Niemiec. W Lidze Mistrzów też im szło, redaktorzyna uznawał ich za faworyta, no ale było jeszcze City, PSG, Real, Chelsea i Liverpool.

– Ożeż, skurwielu! – Julka podniosła głowę i wrzasnęła.

Wytrąciła mi telefon z ręki i zabrała się dalej do roboty. Nie wiedziałem, co robić. Była naprawdę wściekła, wyżywała się na mnie, czułem jak ssie niczym odkurzacz. Podeszła do mnie Zośka. Zośka miała świetne nogi – pełne uda i chude łydki. No i wielką, fajną dupę, jak typowa mamuśka po trójce dzieci. Podciągnąłem jej spódniczkę i spojrzałem na pończochy. Nachyliła się i pocałowała mnie, wepchnęła mi język aż do gardła, a ja cap ją za dorodny pośladek. Byłem w potrzasku. Naprawdę nie wiedziałem, co robić. Musiałem się napić. Troje splecionych idiotów. Stękanie, jęczenie i śmierć muchy w odmętach rur kanalizacji. To była dziecinada, głupia zabawa.

No i w końcu mnie wzięło, stało się. Julka obrobiła mnie do zera. Strzeliłem w sam środek bramki, kochana Polska. Krople rosy pokapały z mego ciała. Figi ślicznie otwarte jak wielkie czerwone bebechy w słońcu i ssane do oporu, gdy tymczasem matka was nienawidziła, ojciec chciał ukatrupić, płot na tyłach był brązowy i należał do Poczty Polskiej, a Julka mnie wycmokała, a ja równocześnie zrobiłem Zośce solidną palcówkę.

Potem się rozłączyliśmy z miłosnego kokonu, wszyscy czekając na swoją kolejkę w łazience, żeby powycierać nasze seksualne kinole. Zawsze byłem ostatni – gentleman pełnym chujem i postawą. Wróciłem do pokoju, wziąłem butelkę wódki, podszedłem do okna i wyjrzałem.

– Zośka skręć mi fajkę – poleciłem.

Byliśmy na samej górze, szczyt kamienicy, budynki w dole, ale na Łódź można było patrzeć i nic nie widzieć. Wszyscy ci ludzie śpiący tam, czekający, by wstać i pójść do pracy. To głupie - głupie i straszne.

Zośka przyniosła mi skręta. Zaciągnąłem się i popatrzyłem na śpiące blokowiska, siedzieliśmy i czekaliśmy na słońce i co tam jeszcze miało nadejść. Ze światem byłem na bakier, ale w chwilach roztropności i swobody prawie można go było zrozumieć.

Nie wiem, gdzie teraz podziewają się moje dziewczynki, czy żyją, czy co, ale te noce były w dechę, szczypanie nóg na wysokich obcasach, całowanie kolan w nylonach, kolorowe sukienki i majtki i granie na nerwach sąsiadom. Ani wiosna, ani drzewa, ani lato nigdy już nie będą takie same.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Marcin M.

Tekst na bazie opowiadania Charlesa Bukowskiego - Wielka dupa mojej matki.

W hołdzie mistrzowi.

Zachęcam do wchodzenia na profil tutaj i mojego literackiego bloga.


Komentarze

lol7/08/2022 Odpowiedz

ale słabe


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach