Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Dominika

Jedni lubią spotkania rodzinne, inni za nimi nie przepadają. Należałem do drugiej grupy. Uczestniczyłem w zjazdach rodzinnych tylko na skutek presji wywieranej przez żonę. Dla świętego spokoju. Moje nastawienie zmieniło się, kiedy na jednym z nich zobaczyłem Dominikę. Początkowo nie zwracałem na nią uwagi – była zupełnie nie w moim typie. Zawsze podobały mi się dziewczęta drobne, szczupłe, wysportowane, długonogie, a ona była ich zupełnym przeciwieństwem. Była duża. Może nie w sensie wysoka, ale ciała miała tyle, że wystarczyłoby dla dwóch. Taka kluseczka. Jednak sadełko rozłożyło się u niej dość równomiernie, więc wyglądała proporcjonalnie i apetycznie.

Zauważyłem to dopiero wtedy, gdy bawiąc się z dzieciakami, położyła się na kocyku. Od tej chwili baczniej zacząłem się jej przyglądać. Miała ładną buzię i długie blond włosy. Łydki wystające spod sukienki, pomimo tego, że grube, rozgrzały moje zmysły i rozpaliły niezdrowe żądze. Młodzieńczo gładka skóra aż prosiła się o pieszczotę. Wprawdzie to daleka rodzina, taka siódma woda po kisielu – praktycznie spotkaliśmy się dopiero pierwszy raz – jednak zawsze to familia. Z drugiej strony, z dzieciństwa pamiętam taką prostacką rymowankę „kto kuzynki nie wy...., ten nie będzie nigdy w niebie”, tylko że to nawet nie była kuzynka. Niestety, jakiś diabeł podszeptywał mi, że z Dominiką mogłabym przekroczyć bramy raju.

Sądząc po wyglądzie, nie przekroczyła jeszcze dwudziestu lat. Ja byłem po czterdziestce, więc różnica wieku pomiędzy nami była tak duża, że dziewczyna mogłaby być moją córką. W lekkiej letniej sukience przylegającej dość luźno do ciała, mocno poruszyła moją wyobraźnię. Już widziałem jak leżąc za nią na tym kocyku, zadzieram kieckę i wciskam się od tyłu w młodziutką cipkę. Ale jak się dobrać do tego miodu, kiedy wokół pełno czujnych ciotek, kuzynek, no i przede wszystkim zazdrosna żona? I jak przy tym nie wyjść na starego, napalonego, obleśnego osła?

Odpuściłem. Tak mi się przynajmniej wydawało, dopóki nasze spojrzenia się nie spotkały. Poczułem mrowienie (nie powiem gdzie), kiedy jej oczy bacznie wpatrywały się we mnie. Miała w nich coś takiego, że niemal natychmiast nawiązała się pomiędzy nami nić porozumienia. Nie potrzeba było słów. Wiedziałem już, że wystarczy tylko w jakiś sposób wymienić namiary na siebie i dalej już wszystko potoczy się samo. Dobrze, że w portfelu zawsze noszę kilka wizytówek. Ani razu jednak nie udało nam się zostać sam na sam, nawet zbliżyć do siebie. Dopiero podczas pożegnalnego uścisku, dyskretnie wcisnąłem w jej dłoń złożoną wpół wizytówkę. Nie dała po sobie poznać, że coś trafiło w jej ręce. Dla osób postronnych wyglądało to jak zwykłe pożegnanie.

Zastanawiałem się, czy zrobi użytek z otrzymanej wizytówki. Tymczasem minął prawie cały tydzień bez żadnej próby nawiązania kontaktu z jej strony. Nie mogłem przestać myśleć o tych bujnych kształtach, wyobrażając je sobie w przeróżnych sytuacjach erotycznych. W marzeniach brałem ją na stojąco i na czworaka, pakowałem penisa w usta, między piersi lub w cipkę, poddawałem się pieszczotom dłoni i stóp. Miałem też momenty zwątpienia. Myślałem wtedy, że niepotrzebnie robię sobie nadzieję, że taka młoda laseczka może być zainteresowana starym prykiem. Tak, tak - nie ma się co okłamywać – czterdziestparolatek dla ludzi w wieku dwudziestu lat, to po prostu ramol. Żadna atrakcja! Chociaż po cichu liczyłem na odmienne postrzeganie kobiet. Liczyłem, że dla nich dojrzały, żonaty facet to stateczność i bezpieczeństwo. Tylko, czy te atuty są w stanie przechylić wagę na moją stronę, przy tak dużej konkurencji? Tak seksowna dziewczyna może wybierać wśród młodych, jurnych byczków, więc co może sprawić, że zechce mnie? Jak się okazało, coś jednak może.

W piątek rano z ukrytego numeru telefonu otrzymałem krótką wiadomość: „Krzywoustego 34/4 Godz. 17.00. D.” To musiała być wiadomość od niej! Serce zabiło mi szybciej. Znów poczułem to samo dziwne mrowienie (no dobrze, już powiem wam gdzie – tuż pod workiem mosznowym). Dziwne – ale całkiem przyjemne. Mało casu kruca bomba! Trzeba naściemniać żonie, wziąć szybki showerek i jeszcze kupić kwiaty, jakiś prezencik, coś do picia i przegryzienia. Nie było szans na zrobienie tego wszystkiego w ciągu godziny. Pracę kończę o 16, a jeszcze trzeba dojechać. Nie było wyjścia – urlop na żądanie załatwił mi mnóstwo czasu. Dzięki temu mogłem skorzystać z domowej toalety, zanim ślubna wróciła z pracy. Przedtem zrobiłem zakupy i na ul. Krzywoustego, pod wskazanym adresem zjawiłem się czysty, pachnący, elegancko ubrany, ale przede wszystkim napalony jak młodzieniaszek.

Mieszkanie znajdowało się na pierwszym piętrze starej kamienicy. Wchodząc po schodach, zwróciłem uwagę na wysokość kondygnacji – miały około 4m, więc mieszkania w porównaniu z nowoczesnym budownictwem, musiały być naprawdę przestronne. Drzwi, przed którymi stanąłem, były równie duże. Użyłem dzwonka, lecz odpowiedziała mi cisza. Rozejrzałem się, czy przypadkiem nie pomyliłem adresów, ale wszystko wskazywało na to, że stoję przed właściwymi drzwiami. Nagle usłyszałem dźwięk zwalniania elektronicznego zamka i pchnąwszy uwolnione skrzydło, wszedłem do dość mrocznego korytarza. Nie było w nim żadnych okien, a nieprzeszklone drzwi do pokoi były pozamykane. Przez chwilę stałem zdezorientowany, niezdecydowany w którym kierunku się udać, dopóki moje oczy nie przywykły do półmroku – wtedy dostrzegłem na dywanie strzałkę ułożoną z płatków róż. Wskazywała na drzwi po lewej stronie, więc podążyłem tam, coraz bardziej zaintrygowany gierką, jaką ze mną prowadziła Dominika.

Wszedłem do bardzo dużego pokoju, również pogrążonego w półmroku. Po prawej i lewej stronie były jakieś drzwi, ale to co głównie przykuło moją uwagę, to stojące na środku łóżko – trochę dziwne, przypominające stoły do masażu, pokryte jakimś tworzywem skóropodobnym i przy każdej z nóg posiadające stalowe kółka. Nie, to nie były kółka służące do przemieszczania mebla, tylko raczej takie do mocowania sznurów, łańcuchów, rzemieni. Włos mi się zjeżył na karku, bo nigdy nie miałem do czynienia z takim rodzajem zabaw. Może bym się wycofał, ale w tym momencie otworzyły się drzwi po lewej i weszła Dominika. Właściwie zwątpiłem, czy to ona, czy Wenus z Milo. To były te same kształty (no może nie aż tak pękate jak Wenus, ale pierwsze skojarzenie było właśnie takie), obleczone jedynie w biżuterię. Łańcuszki na szyi, wokół bioder, na przegubach rąk i na kostkach u nóg. Ale kiedy stwierdziłem, że jest kompletna, wszystko się wyjaśniło. Zaimponowała mi jej odwaga, ale zanim zdążyłem się odezwać, kładąc palec wskazujący na ustach, zdecydowanie zabroniła mi cokolwiek powiedzieć.

Stałem jak wmurowany, ale nie tylko ja. Mój taran, który zazwyczaj wymaga długich pieszczot zanim stwardnieje, tym razem chciał rozerwać spodnie, wyrwać się na wolność i wbić w coś miękkiego i wilgotnego. Obojętnie w co, byle natychmiast! Ale się powstrzymałem uznając, że skoro Dominika włożyła tyle trudu w przygotowanie całej inscenizacji, to niech wszystko dalej toczy się według jej planu. Ona chyba też tak to widziała. Podeszła i powolnymi ruchami, zmysłowo pozbawiała mnie kolejnych części garderoby. Poddawałem się temu, chłonąc jej zapach, delektując się delikatnymi muśnięciami, krótkimi zetknięciami naszych ciał. Śledziłem wzrokiem każdy jej ruch, zachwycony widokiem wielkich piersi, szerokich bioder i masywnych nóg. Bardzo mnie rajcowało falowanie jej mięciutkiego ciała. Moje kropidło pokryło się śluzem, wydzielanym w nadmiernej ilości na skutek niesamowitego podniecenia. Dawno nie miałem tak silnej erekcji. Niemal bolesnej. A to był dopiero początek!

Dominika pozbawiwszy mnie wszelkiego odzienia, nieznoszącym sprzeciwu gestem, wskazała na łoże, będące centralnym meblem w pokoju. Posłusznie ułożyłem się na nim i niecierpliwie oczekiwałem, aż skrępuje mi ręce i nogi, przywiązując do kółek, których przeznaczenie odgadłem tuż po wejściu. Robiła to bez pośpiechu, systematycznie, za każdym razem dokładnie sprawdzając, czy nie mam możliwości uwolnić się z krępujących mnie więzów. Trochę się zaniepokoiłem, kiedy skórzanym pasem przeciągniętym na czole, unieruchomiła mi także głowę, przytwierdzając ją do łoża. Zawisła nade mną, wciskając brodawkę do ust, przy okazji pozbawiając możliwości oddychania, gdy reszta piersi rozlała mi się na całej twarzy. Przytrzymała mnie tak chwilę podduszonego, po czym pozwoliła złapać oddech i ponowiła duszenie. Zaczynałem się bać! I co gorsza, profesjonalnie skrępowany, nic nie mogłem zrobić. Ale o dziwo, penis sterczał mi jak nigdy dotąd. Zajęła się nim delikatnie. Wtedy, przytwierdzony do łóżka, nie mogłem tego widzieć, ale później zorientowałem się, że polała go olejkiem, stąd dotyk jej dłoni sprawiał wrażenie niesamowicie łagodnego. Niestety był to tylko element uspokajania przed kolejnym udręczeniem.

Nacieszywszy się już zabawą w podduszanie piersią, weszła na łoże ustawiając się w pozycji 69. Masywne łydki dość boleśnie wcisnęły moje ramiona w materac. Nad twarzą zobaczyłem kołyszące się ogromne pośladki i ukrytą pod nimi malutką cipkę. Kątem oka dostrzegałem kolumny ud, ale trwało to bardzo krótko, bo za chwilę wielka dupa przesłaniająca mi cały świat, zaczęła się poruszać w przód i w tył, próbując naprowadzić łechtaczkę w zasięg języka i warg. Zanim do tego doszło, poczułem przecudowną pieszczotę ust na swoim dostarczycielu uciech. Odruchowo chciałem dosięgnąć językiem zbliżającej się cipki, ale pasek przytrzymujący czoło, nie pozwolił na żaden ruch. Achaaaa! Dotarło do mnie, kto tu rządzi. To Dominika miała kontrolę nad wszystkim. Hmm! Dominika? Raczej Domina!

W końcu poczułem smak jej cipki. Był fantastyczny! Pieszcząc łechtaczkę, jednocześnie czułem, że jestem bliski wytrysku – mój przyspieszony oddech, ruchy bioder powiedziały o tym ssącej penisa Dominice. Wiedziała co należy zrobić, by to powstrzymać. Przysiadła, znów podduszając mnie, lecz tym razem cipką. Nos znalazł się w środku pochwy, wilgotnej od soków, a wzgórek łonowy zablokował usta. W dodatku poczułem, jak mój worek z klejnotami jest bezceremonialnie naciągany, aż zabolały nasieniowody. Chwilowo szczytowanie zostało zażegnane. Teraz skoncentrowała się tylko na swojej przyjemności. Oparła dłonie o łóżko i poruszając biodrami, jeździła po mojej unieruchomionej twarzy, nie przywiązując zbytnio wagi do tego, czy łechtaczka jest drażniona językiem, nosem czy brodą. Twarz miałem pokrytą sokami wydzielanymi obficie przez podnieconą pochwę. Podczas tej galopady często nosem pobudzałem też mniejszą dziurkę, zupełnie nie mając na to wpływu. Wreszcie cały świat otaczający moją głowę zadrżał, zacisnął się na niej i na dobre pół minuty znów odebrał mi oddech. Domyśliłem się, że szczytowała, choć tego nie słyszałem ani nie widziałem, przygnieciony rozedrganym tyłkiem.

Irytowało mnie, że jestem unieruchomiony, bo teraz, jeszcze bardziej niż wcześniej, chciałem złapać ją za te wielkie cycki, umieścić swojego drąga w ociekającej seksem cipce i rżnąć bez opamiętania. Ale to był świadomy sposób dręczenia mnie, wymyślony przez tę smarkulę. Kiedy już pozwoliła mi odetchnąć, schodząc z łoża i uwalniając twarz z pośladków, zajęła się naciąganiem wora. Jeszcze nie wiedziałem, jaki jest w tym cel, ale pomimo towarzyszącego bólu, ciągle byłem podniecony i sztywny w okolicach podbrzusza. Czułem tylko, że Dominika zaczyna obwiązywać moją mosznę sznurkiem żeglarskim, tworząc węzłem szubienicowym drugiego, sztywnego penisa, którego główkę stanowią jądra ściśnięte w rozciągniętej do granic możliwości skórze. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Teraz zresztą też – wciąż miałem unieruchomioną głowę – lecz czułem jak nawija sznurek dookoła, zwój za zwojem.

Ciekawiło mnie, po co to robi, ale wkrótce miałem się dowiedzieć. Znów poszedł w ruch olejek – posmarowała nim swoje dzieło i penisa. Weszła na łóżko, ustawiając się tyłem do mnie, tym razem nadziewając się powoli na penisa mniejszą dziurką, a sznurkowo-jądrowy element wprowadzając do pochwy. Uczucie przedziwne, ale niezwykle podniecające – w wilgotnym cieple znalazły się jednocześnie jądra i penis. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że takie rzeczy są możliwe, ale dzisiejsza młodzież wie dużo więcej, niż starsze pokolenia. Na własnej skórze (wora mosznowego) przekonałem się, że człowiek uczy się całe życie.

Zamknąłem oczy, próbując wyobrazić sobie jak Dominika wygląda, nadziana na dwa sztywne pale. Poczułem delikatne ruchy jej bioder, podczas rytmicznego nadziewania się na oba ruszty. Wszystko było tak podniecające, że wkrótce oboje oddychaliśmy bardzo płytko, pojękując i w błyskawicznym tempie zbliżając się do szczytowania. Już nie powstrzymywała swojej ekspresji, jęcząc na cały głos. Pobudzona wcześniej łechtaczka, teraz drażniona karbami utworzonymi przez poszczególne zwoje sznura, wysłała w końcu impuls orgazmu, który wyzwolił taki sam u mnie. Głośne ooo ooo ooo ooo oooooooooch! sprawiło, że strzelałem długimi seriami gorącej spermy, w równie gorącym wnętrzu jej dupki, wstrząsany niesamowitymi spazmami ekstazy. Wow! To było tak intensywne, jakbym pierwszy raz w życiu kochał się z dziewczyną.

Odpoczęliśmy chwilę. Oczekiwałem, że już mnie rozwiąże, ale myliłem się. Nie zamierzała ze mną tak szybko skończyć. Jestem pewien, że robiła to z pełną świadomością – chciała mnie znów przerazić. Przed oczami przesunął się dziwny przedmiot, będący jakby połączeniem dwóch stożków, z jednej strony zakończony poprzecznym prętem. I nie da się ukryć- udało jej się! Oczy wyszły mi z orbit, kiedy uświadomiłem sobie, co zamierza zrobić! Niestety – związany, byłem skazany na jej łaskę i niełaskę. Gdy próbowałem się odezwać, żeby zaprotestować, zakneblowała mi usta moimi własnymi majtkami i ponownie nakazała milczenie.

Jeżeli wcześniej wydawało mi się, że oczy wyszły z orbit, to się myliłem. Dopiero kiedy przedmiot, który miałem przed nimi, zaczął wdzierać się w odbyt, poczułem co to znaczy. Przerażenie na mojej twarzy, ani na moment nie powstrzymało Dominy, przed pozbawianiem mnie resztek męskości. Z wyraźną satysfakcją rżnęła mnie tym przedmiotem, a grymas bólu wykrzywiający moją twarz, tylko bardziej ją rajcował. Ku mojemu zaskoczeniu, po pewnym czasie ból przerodził się w przedziwne, ale przyjemne uczucie, rozchodzące się z wnętrza ciała. Sflaczały po niedawnym szczytowaniu penis, zaczął drżeć, ponownie wypełniany krwią, by w końcu stanąć w pełnej krasie i gotowości. Tajemniczy uśmiech na ustach Dominy wskazywał, że tego się spodziewała. Marzyłem, żeby chociaż dłonią popieściła mojego twardziela, ale widocznie dręczenie sprawiało jej większą przyjemność. Albo wiedziała, czym to się skończy. Ja, pierwszy raz w życiu rżnięty w dupę, dopiero miałem się przekonać, że wcale nie potrzeba dotykać penisa, by osiągnąć nirwanę. Orgazm, jaki wkrótce wstrząsnął moim ciałem, zaskoczył mnie swoją intensywnością. Drżałem jak przeżywająca ekstazę kobieta, zaciskając zwieracz na wypełniającym mnie przedmiocie i strzelając spermą na brzuch.

- Możesz to wyjąć dopiero u siebie w domu. Rozumiesz? – jedyne słowa, jakie od niej usłyszałem.

Tylko mrugnięciem oczu mogłem potwierdzić. Rozwiązała krępujące mnie więzy i wyszła. Roztarłem piekącą skórę na przegubach i kostkach, w miejscach gdzie obtarł ją sznur, wyjąłem z ust bokserki i wytarłem nimi penisa oraz spermę z brzucha.

- Chyba powiedziałam wyraźnie – możesz wyjąć dopiero w domu – stała w drzwiach, naga i piękna, ale groźna. Posłusznie włożyłem majtki z powrotem do ust. Poczekała aż się ubiorę, pilnując bym niczego nie zmienił w swoim wyposażeniu – sznurka krępującego jaja, bolca w tyłku ani knebla. Dziwnie się czułem stojąc na przystanku, jadąc autobusem, czy windą. Miałem wrażenie, że wszyscy wokół wiedzą, co mam w ustach, dupie i rozporku. Dopiero kiedy w windzie zostałem sam, odważyłem się wyjąć knebel. Żona była już w mieszkaniu i wyraźnie oczekiwała mojego powrotu. Chciałem chyłkiem udać się do łazienki, by uwolnić jaja i pozbyć się korka zatykającego wydech. Jednak nie pozwoliła mi na to.

- Co tam słychać u Dominiki? – zapytała niewinnie, bacznie mnie obserwując.

- Jakiej Dominiki? – próbowałem zyskać na czasie, choć czułem, że stoję na przegranej pozycji. Krew napłynęła mi do twarzy, uszy paliły żywym ogniem.

- To nie u niej byłeś? – znęcała się dalej.

- A po co miałbym u niej być?

- Czyli jednak wiesz, o którą pytałam.

- Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Wracam z pracy, jestem zmęczony. Idę wziąć kąpiel – próbowałem uciec.

- Wiesz, pójdę z tobą. Dawno nie kąpaliśmy się razem.

- Nie. Chcę się umyć sam.

- Jesteś zmęczony. Ja cię umyję – nie dawała za wygraną, a ja już nie miałem jak się wymigać.

- Albo wykąpię się później. Teraz poleżę i odpocznę.

- Nie będą ci przeszkadzać związane jajka i korek w dupie?

Kurwa mać! Więc o wszystkim wiedziała.

- Skąd wiesz?

- Jak dałeś Dominice wizytówkę, to skontaktowała się ze mną i opowiedziała o tym. To bardzo grzeczna i miła dziewczyna, dlatego musiałam ją długo prosić, żeby w moim imieniu, zgodziła się dać ci nauczkę. To ja wymyśliłam, jak ma to wyglądać i co ma ci zrobić. I jak się teraz czujesz?

- Oszukany. Ale seks był niesamowicie ekscytujący. Szkoda, że cię tam nie było – próbowałem się odgryźć.

- Możesz być pewien, że następnym razem będę!

Widząc jej furię, pomyślałem, że nie wiem, czy chcę następnego razu.

A co Wy o tym sądzicie?




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Obi1

Komentarze

Wraith29/08/2022 Odpowiedz

Bardzo fajne opowiadanie, az by sie chcialo tam byc


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach