Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Nasz Projekt cz. III

Nowo upieczona Martynka spojrzała z przerażeniem na korytarz, który zdążył zapełnił się tłumem uczniów. Część z nich zajęła ławki przy ścianach, druga zaś prostowała nogi od rana. Mimo wczesnej pory panował głośny zgiełk. Wszyscy wydawali się dopiero budzić po nocy. Niektórzy także chcieli jeszcze przez zajęciami porozmawiać z ziomkami z przeciwległych klas. W tym wszystkim stała Martynka, która odsunęła się ku ścianie. Drzwi do sali były zamknięte, zaś jej rówieśnicy woleli gadać o głupotach, póki jeszcze mieli czas. Tylko część dziewczyn spoglądała w jej stronę i cicho szeptały. Maciek, a właściwie Martyna chciała w pierwszej chwili uciec z szkoły. Jej myśli krążyły wokół tego, jednak na korytarzach był monitoring. Poczucie bycia obserwowanym było niepokojące. Do tego dochodziła kwestia poruszania. Każdy ruch był bolesny. Z jednej strony korek sprawiał, że wstrzymywał jęki, a pas ściskał zamkniętego penisa.

Dzwonek na lekcje spowodował, że wszyscy rzucili się w stronę drzwi klasowych.

“Mam się cieszyć? Chcę stąd uciekać?”-jęknęła w duchu.

Pani Marzena, nauczycielka polskiego powoli otworzyła drzwi i wpuściła klasę. Martynka weszła jako jedna z ostatnich osób. Widok uśmiechniętej twarzy nauczycielki sprawił, że pot zaczął spływać po plecach uczennicy.

“Dyrektorka mówiła prawdę…Oni wiedzą”

Ławka Maćka była na końcu, a że względu na swoją pozycję siedział sam. Zaistniała powodowała, że cieszył się z szkolnej pozycji. Przez salę przeniósł się szept.

-Kto to? Czemu siedzi gdzie Maciek?

Uczniowie patrzyli z zaciekawieniem na nową dziewczynę. Martyna zajęła miejsce, a wówczas korek jeszcze bardziej wbił się pod ciężarem ciała. Policzki zrobiły się ciepłe a jęk został powstrzymany, przez wbicie palców w zeszyt.

Nauczycielka słysząc szept, uderzyła dziennikiem o katedrę. Głosy umilkły, a wszyscy spojrzeli w stronę polonistyki.

-Spokój..jako, że wasza wychowawczyni jest na urlopie, to a przejęłam jej obowiązki. Po pierwsze…-większość uczniów słysząc monolog o zasad pracy na czas nieobecności nauczycielki popadła w szkolny letarg.

-A teraz ostatnia sprawa-to mówiąc stanęła pod tablicą-mamy nową uczennicę, właściwie starą. Martyna wstań.

Maciek vel Martyna wstał powoli , zaciskając zęby.

-Przedstawiam Wam Martynę. Znacie ją jako Maćka-na jej słowa kilka osób przeklęło-tak to jest Maciek, który podjął się zabiegowi feminizacji.

“Dodaj, że dobrowolnemu, to Ciebie za*ier*ole”-pomyślał Maciek

-Mam nadzieję, że mu pomożecie na nowej drodze. Z tego tytułu, czy jakaś dziewczyna jest mu pomocna?-odpowiedziała cisza.

Nikt nie kwapił się, aby pomagać naczelnemu chuliganowi. Wizja Maćka jako dziewczyny nie przemawiał do nich, więc wszyscy milczeli.

-Nikt?-zapytała nauczycielka- To może Ela?

Martyna spojrzała na Elę. Ela nie trzymała się z nikim, jednak miała poważanie wśród dziewczyn i chłopaków. Maciek wiedział, o jej nietykalności. Była to średniego wzrostu dziewczyna ubrana w skórzaną kurtkę i ciemne spodnie. Można ją śmiało nazwać chłopczycą. Krótkie włosy, brak widocznego biustu. Jednak mimo wszystko była to dość ładna. Ładna i miła, ale dla wrogów była niszczycielska. Ela na słowa nauczycielka z ponurą miną zerknęła na nauczycielkę i westchnęła.

-Czemu? -spytała

-Bo ładnie Ciebie proszę-jeszcze jeden uśmiech.

Widać, że bije się z myślami, jednak po chwili zgodziła się, kiwając głową.

Nauczycielka klasnęła w dłonie.

-Świetnie. Wracajmy do zajęć.- powiedziała

Przez resztę czasu Martynka próbowała skupić się na zajęciach, jednak korek i pas coraz mocniej zaczęły boleć, a wbijanie paznokci nie pomagało.

“Co robić? Co robić?”- myślała

Dzwonek był dźwiękiem, na które nie tylko Martynka, ale również reszta czekała z wytęsknieniem. To tylko 10 minut, ale wiadomo, że każdy wolny czas w szkole to święty czas. Martyna wstała i postanowiła zaczekać, aż wszyscy wyjdą. Czuła, że każdy chłopak z klasy pożerał ją wzrokiem. Widać, w jej klasie było więcej prawiczków niż mówiono.

Nagle poczuła czyjś oddech na karku. Instynktownie chwyciła za plecak i odwróciła się. Za nią stała Ela. Wyluzowana w rękach w kieszeniach. Jednak było tam coś jeszcze. Oczy świeciły się.

“Czy ona się cieszy?”

-Idziesz gdzieś?-zapytała, widząc że sala powoli się wyludnia

-Yyy..tak-szepnęła Martynka

Ela przekrzywiła głowę i podeszła bardzo blisko. Rzuciła wzrokiem na nauczycielkę i uczniów. Uczniowie zdążyli wyjść, a Pani Marzena sprawiała wrażenie nieobecnej.

-Muszę przyznać, że jestem zaskoczona. Taki chłopak jak ty? Mówi się, że ludzie są zmienni. Wyjaśnia to..trochę. Ja do Ciebie nic nie mam, ale reszta-uśmiechnęła się-gnoiłeś kilku. Dziewczyn nie tykałeś, przez to one nie uważają Ciebie za zagrożenie. Rada ode mnie.

Ela podeszła bardzo blisko. Zamiast damskich perfum doszedł go zapach typowo męskiego dezodorantu.

-Na twoim miejscu nauczyłabym się obciągać kutasy. Będziesz miała ich sporo- to mówiąc cicho wyszła z sali.

Martynka stała przerażona. Próbowała coś powiedzieć, zareagować, ale…

“Nie..co..”

Wręcz mechanicznie wyszła z sali i stanęła w poprzednim miejscu. Na szczęście kolejna lekcja będzie w sali obok. Spojrzała w dół na mundurek. Wiele uczuć było w niej w tej chwili. Nie zdążyła ochłonąć, kiedy przerwa się skończyła, a kolejny profesor otwierał drzwi do sali. Podobnie jak w przypadku poprzedniej lekcji nauczyciel nie zwrócił uwagi na siedzącą z tyłu Martynkę.

Teraz jednak uczennica spojrzała na klasę inaczej. Było to dalej uciążliwe. Każdy ruch lub zmiana ciała powodowały mocniejsze wbijanie się korka. Wzrok powędrował na Elę.

-“O czym ona pie*doli? No mam parę niedokończonych spraw,ale..”.

Reszta dziewczyn sprawiała wrażenie wyluzowanych. Niektóre notowały, a nie które wolały spędzić czas na telefonach. Dla Maćka większość z nich była pustakami. Wystarczyło spojrzeć. Krótkie spódniczki, kolorowe koszulki. Kilka pozwoliło sobie na odsłonięte brzuchy lub głębokie dekolty.

“Tępe dzi*ki”

Martynka ponownie spojrzała na Elę. Dziewczyna instynktownie spojrzała na Martynkę. Jej kamienna twarz nie zdradzała nic.

“O co ci chodzi? Co miałaś na myśli?”-starała się zapytać myślami Martynka, choć było to niemożliwe.

Ela jednak chyba wyczuła kierunek myśli i kiwnęła głową w stronę pierwszych ławek.

Martyna zmarszczyła czoło i spojrzała na przód. Dopiero teraz zauważyła, że jeden chłopak, a może dwóch co chwila zerka w jej stronę.

“To…a ch*j nie pamiętam. Jacyś frajerzy”-pomyślała Martynka. Nigdy Maciek nie zwracał uwagi na nich, choć pamiętał, że chyba z jednym miał jakiś problem.

“Było to dawno. Nawet nie pamiętam. Po prostu jacyś frajerzy”-próbował sobie przypomnieć

Jeszcze raz spojrzał w ich kierunku. Obaj siedzieli w drugiej ławce. Ubrani w luźne bluzy, i dresy oraz jak większość uczniów woleli przykleić emblematy szkoły do ubrań lub opasek na ramię.

Nagle wzrok Martynki i jednego z nich spotkały się. Gościu krótko obcięty uśmiechał się do niej.

“Czego?”-pomyślała

Jego ręka zniknęła gdzieś.

-Proszę zanotować-zagrzmiał głos nauczyciela, a wszyscy rzucili co mieli i pochylili głowy.

Gościu lekko odwrócił się w stronę Martynki. Jego ręka masowała spore wybrzuszenie na spodniach. Jego uśmiech był teraz bardzo szeroki. Trwało to tylko chwilę, bo zaraz reszta uczniów ponownie powróciła do codziennego trybu nauki. Do końca lekcji Martynka na nikogo nie patrzyła. Głowa nisko i czekała na koniec zajęć. Tylko to się liczyło.

“Muszę przetrwać. Jeszcze tylko dwie lekcje i do domu”

Nagle przypomniała sobie dyrektorkę i jej spotkanie.

“Nie. Tylko nie to.”

.................................................................................................................................................

Długa przerwa nazywana też 20-tką, wśród większości licealistów to czas, kiedy wszyscy wolą pochillować nie tylko na korytarzach, ale również na dworze. W tym okresie dziewczyny spotykają się na plotki, a chłopacy wolą pogadać o sporcie lub nawet rozegrać szybki meczyk. Dla Martynki było to prawdziwe utrapienie. Ostatnia przerwa i ostatnia lekcja. Stojąc na korytarzu poczuła dziwne uczucie. Ktoś nie tylko ją obserwował, ale wręcz pożerał wzrokiem. Z lekkim przerażeniem spojrzała w głąb korytarza. Na ławce siedziało kilku uczniów. Dwóch poznała od razu.

“Frajerzy z mojej klasy i…nie wiem”

Koło nich siedziało jeszcze trzech. Z czego jeden wyglądał jak dwóch lub trzech uczniów razem, taki był gruby i duży. Wszyscy patrzyli w stronę Martynki i cicho szeptali między sobą. Sprawiali wrażenie ucieszonych. Nie były to jakieś znane szkolne postacie, ot zwykli uczniowie.

“Walić to”

Martynka poczuła, że inna sprawa bierze górę. Wypicie z rana soku, skutkowała uciskiem i sygnałem “TOALETA”. Nie chcąc pozostać na korytarzu, Martynka skierowała się ku toaletą. Wyprawa jednak była o wiele dłuższa niż do tej pory. Pas ocierał się o jajka, zaś pas wpadł w ruch. Z każdym krokiem, policzki płonęły, a ciche westnięcie dochodziły z ust uczennicy. Góra-dół, góra-dół. Będąc na klatce schodowej, Martynka zdążyła ociekać potem, zaś ciało wyginać, a wszystkie strony. Pełny pęcherz nie pomagał. Ból zdążył skupić się na podbrzuszu i w dolnych częściach ciała. Dziewczyna spojrzała na drzwi toalety. Damska.

“Ku*wa…męska jest na górze..nie..nie dam rady..aahhh”-pomyślała i cicho jęknęła z bólu.

Po chwili wahania sięgnęła po klamkę.

Damska toaleta była inna niż męska. Bardziej czysta z wieloma kabinami i  umywalkami. Nawet zapach był inny. Mimo zapachu moczu wyczuwalny był również zapach mocnych perfum.

“Ale combo…szczyny i zapaszki rodem z pier*olo*ej Francji”-pomyślał Maciek

Panował spokój i cisza. Najwyraźniej istniał Bóg, bo toaleta była pusta. Martynka nie myśląc długo wpadła do jednej z ostatnich kabin. Zamknęła drzwi i…no tak problem.

“Zapomniałem, że to nie jeansy”

Spojrzała w dół. Nie wiedząc co robić, po prostu uniosła spódnicę, ściągnęła rajstopy. Na końcu zerknęła boleśnie na majteczki koronkowe, które opuściła do kolan. Dopiero teraz widział dokładnie swojego ptaka w różowej klatce. Siedząc nie widział go, ale teraz mógł spokojnie go chwycić. Jaja zdążyły się skurczyć i nie sprawiały już takich samych jak zwykle. Nie zastanawiając się długo, wyprostowała się i postanowiła ulżyć sobie. Był to również moment, w którym mogła pozwolić sobie na porządne jęki. Do tej pory wstrzymywała się, ale teraz  mocna bez konsekwencji wyrazić swoje emocje.

-Oooo tak..o tak…oooo..aaahhh-jęczała mimo, iż złoty deszcz dawno już nie płynął.

Jęcząc popatrzyła na piersi.

-I co z tego?…mmmm-powiedziała cicho, mrucząc

Martynka rozpięła kilka guziczków, pozwalając cycką wyskoczyć. Stanik lekko zsunęła w dół.

“Naprawdę wyglądają jak prawdziwe”-pomyślała i stojąc poczęła je miętosić.

-AAHH-głośny jęk

“Widać prawdą jest, że czuć jak się ich dotyka. Dobre uczucie.”

Widząc to Martynka usiadła na toalecie. Korek momentalnie skierował się w dół. Wyglądało to tak, jakby tylko czekał, na usunięcie. Wizja oprawczyni, spowodowała, że Martynka momentalnie zaczęła ponownie wpychać korek w dziurkę. Uczucie potęgowała zabawa z cyckami. Martynka zaczęła wzdychać i jęczeć.

-Ehhh..co..nie..ale..ohh..mocniej

Martynka wygięła się unosząc nogi i kładąc je na ramach drzwi.

-O tak…ahhh…mmm…-jęczała

Nagle usłyszała śmiech i głosy dochodzące z klatki. Ktoś zbliżał się do toalet. Pozycja, która przyjęła nie była komfortowa. Ostatecznie wepchnęła korek.

-Uff..ssss-syknęła

Poprawiła koszulę, majtki, rajstopy, spódniczkę. W ostatniej chwili podniosła nogi, kiedy drzwi toalety otworzyły się. Po głosach rozpoznał co najmniej 3 dziewczyny. Minęły kabiny i stanęły przed umywalkami. Maciek, a właściwie Martynka siedziała i słuchała, choć większość słów dotyczyła kosmetyków i ciuchów.

“Ehhh..typowe babskie gadanie”

Nagle jednak oprzytomniał kiedy usłyszał coś co go zmroziło. Najświeższe plotki.

-Słyszałaś o Maćku-dziewczyna 1

-Którym?-dziewczyna 2

-Chyba nie tym z 3D, to debil i wiem, że całował się z Anetą. Stary news-dziewczyna 3

-Nie..no tym..naszym szkolnym gangsta style..-1

-A tym? Co z nim? Komuś dowalił znowu?-3

-Nie wiesz? No dowalił wszystkim…feminizacje robi?-1

-Co?-2

-Ale ty tępa..kobietą jest..ciuchy, nawet cycki ma-1

Martynkę poczuła, że nie tylko policzki, ale reszta ciała się nagrzewa.

“Tę*e dzidy”

-Pier*olisz-3

-Nie..ja też słyszałam-2

-No..daj ten błyszczyk…poprostu dziewczyna-1

-A może lubi..wiesz facetów i to..-3

-Nie wiem..ale propo facetów, to nasze drogie kółko matematyczne ma na niego..ją..ku*wa.. na oko-1

Krótki śmiech, po czym dźwięk przetrząsania torby. Kilka komentarzy na temat kosmetyków.

-...koło matematyczne jest coś takiego?..-2

-Jest. Kilka chłopaków ze szkoły. Podobno część to ofiary Maćka…sorry Martynki. Co za imię..hehe-1

-Słyszałam, że planują zemstę, ale chyba nie będą jego biły-3

-Najwyższej ruszy głową heheh-2

Ponownie śmiech. Dziewczyny śmiały się z losu Maćka. On sam siedział w kabinie i chłonął każde słowo. Palce pokryły się potem  i coraz ciężej było siedzieć. Pas wrzynał się w skórę i jaja. Martynka ze wszystkich sił starała się utrzymać nie tylko swoją obecną pozycję, ale i spokój. Koło matematyczne? To ci frajerzy z korytarza? Maciek, a tym bardziej Martynka nie pamiętała ich. Ponownie dopadł go głos dziewczyn.

-Dostał..kurde..dostała..nie ważne..opiekuna..opiekunkę właściwie-3

-Taaa..kogo?-1

-Ele z jego klasy-3

Kilka szeptów, mruczenia z zamyślenia.

-Aaa..ten babochłop-1

-Nie taki babochłop. Ładna jest i silna-2

-Zakochałaś się?-1

-Co? Nie. Po prostu oceniam ją. Nie znam jej-2

-Może ona nauczy Martynkę zasad jakie tutaj planują-3

-Podobno ma rękę do takich spraw-2

-Co?-1

-Co?-3

-Co?-2

Poleciało parę przekleństw i śmiechów.  Dziewczyny zbierały się do wyjścia. Jedna zakomunikowała, że zaraz będzie dzwonek. W dobrym nastrojach, omawiając koncerty, czy inne jakieś babskie spotkania uczennice wyszły z toalety. W pomieszczeniu ponownie zapanowała cisza. Martynka opuściła nogi. Przez moment siedział i oddychała głęboko.

Jej palce wbijały się w spódniczkę, zaś zęby były zaciśnięte.

-Co jest? Co jest ku*wa?-szepnęła pod nosem.

Z całych sił chwyciła się dwoma dłońmi za włosy. Dotarło do niego co go może czekać. To nieprawda, był facetem. Skołowany spojrzał na nie zapiętą koszulę i wygniecioną spódniczkę. Wspomnienia wróciły. Siedział tutaj przecież niedawno, pieścił cycki i wpychał korek w dziurkę..

“Co się tutaj odwala? Co jest? Co jest?”-siedział zamyślony, skulony w myślach-”Kim jestem? Co się odpie*dala? Co ku*wa? Muszę przetrwać, ale jestem skończony. Dla wszystkich…dla szkoły…jestem tą cholerną Martynką. Jestem Maciek..moja głowa “

Dopiero dzwonek na lekcje obudził go rozmyślań. Zapiął się, poprawił ubrania i szybkim krokiem skierował się ku klasie. Po dojściu na miejsce okazało się, że mimo korka ruchy stały się bardziej sprawne.

“Nie..nie..czuję go..ale czemu?”

Rozmyślania zostawił na koniec.    

..........................................................................................................................................

-Jak pierwszy dzień w szkole?

Głos dyrektorki dochodził jak zza szyby. Gabinet sprawiał wrażenie większego, zaś krzesło było dość twarde.

-Jak było?-naciskała

“A jak myślisz”-pomyślała Martynka, ale wydukała tylko- Ok

Dyrektorka spojrzała na nią z uśmiechem.

-Cieszę się. Obserwowałam Ciebie cały dzień. Sprawiasz wrażenie spiętej, ale myślę, że Ela nauczy Ciebie paru sztuczek. Pan Paweł doniósł mi natomiast, że miałaś już pewne sugestie.

-Ja..co?

Ponowny uśmiech.

-Nie bój się. To normalne. Każda dziewczyna i do tego ładna ma propozycje od chłopców.

Zimny pot zaczął spływać po plecach. Martynka, a właściwie wewnętrzny Maciek, który cały dzień pojawiał się jak pukanie do drzwi tym razem nie wytrzymał. Wstała gwałtownie i głośnym, męskim głosem krzyknęła:

-Co tutaj się odwala? Dość ku*wa…

Dyrektorka stała z kamienną twarzą i spoglądała na nią przez chwilę. Martynka po minucie krzyków musiała wreszcie odpuścić. Chrypka zaatakowała gardło, zaś paznokcie zdarzyły wbić się w drewniane krzesło. Oddech stał się szybki, a pot zdążył pokryć całą twarz. Wstała i zamknęła oczy. Wewnętrzy głos nadal tli się w niej jak ogień z ogniska. Już nabierała powietrza, kiedy mocne uderzenie w pośladki powaliło Martynkę na biurko. Ze zdziwieniem i przerażeniem spojrzała do tyłu. Dyrektorka nadal z ponurą twarzą trzymała uniesioną sławną już linijkę. Zanim uczennica zdążyła coś powiedzieć, świst powietrza przeniósł się po gabinecie. Tym razem linijka nie tylko trafiła w pośladki, ale również w korek. Mimowolnie jęknęła.

-Mówiłaś, że nie, ale jęczysz jak dziewczyna. Jak to to jest?-zapytała z nutą radości w głosie dyrektorka

Ponowne uderzenie i jęk Martynki.

-Ahhh..nie..ja

Jeszcze raz.

-Nie…proszę.

Chciała wstać, jednak dłoń powstrzymała ją.

-Nogi szeroko..

-Cooo?..-jęknęła

Tym razem linijka uderzyła w kolano i udo. Martynka powoli rozszerzyła nogi, zaś nauczycielka podwinęła  spódnicę.

-Fiu,fiu, fiu..widzę, że ktoś się tutaj zabawiał. Korek widać naruszony i nawet chyba orgasm był-powiedziała, ściągając rajstopy Martynki.

Sama Martynka milczała, wpatrzona w krzesło i okno.

Nagle poczuła, że ktoś powoli wyciąga korek. Nie mogąc się powstrzymać ponownie jęknęła.

-Ahhh…

-Jęczysz cudownie. Nasz projekt przynosi owoce. Korek będzie czekał u mnie na twoją słodką dziurkę. Przed lekcjami melduj się. Muszę mieć kontrolę nad Tobą kobiecości hehe..

Śmiech dyrektorki dobiegł za Martynki.

-A może dziś się zabawimy? Co sądzisz hehe?Może…

Dźwięk powiadomienia rozległ się po pomieszczeniu. Ktoś wysłał nauczycielce SMS. Wkurzona cicho przeklęła i podeszła do torby zawieszonej na krześle. Martynka zobaczyła jak dyrektorka szuka telefonu jedną ręką, zaś drugą trzyma korek i linijka. Co ciekawe korek był mokry.

-”To ze mnie?”-pomyślał zdziwiony Maciej.

-Cholera-wzrok kobiety skierowany był na ekran-twoja mama. Mówiłam, że chcę popracować nad Tobą, ale widać, że zapomniała. Trudno. Zbieraj się Martynka. Widzimy się u mnie. Pamiętaj. Ja wszystko widzę.

To mówiąc uderzyła linijką w biurko. Martynka wstała i obolała naciągnęła rajstopy, oraz poprawiła spódnicę.

Wybąkała ciche “Do widzenia” i z czerwonymi pośladkami opuściła gabinet dyrektorki.

.................................................................................................................................................

Droga do domu przebiegła w ciszy. Matka przywitała Maćka, czy Martynkę słowami dzień dobry i ruszyła samochodem do domu. Maciek spoglądał za okno. Brak korka dawał się we znaki. Brak ucisku między pośladkami był dziwny.

-”O czym ja ku*wa myślę?”-próbował się otrząsnąć się jednak nowy wygląd utrudniał to. Nadal miał na sobie cycki, perukę i damskie ciuchy. Matka nie komentowała całej sytuacji, choć wydawała się, że zerkna co chwilę w stronę syna i lekko się uśmiecha.

-”Mam dość…tak ma wyglądać moje życie. Co to za życie?”-rozmyślał całą drogę. Z jednej strony czuł obrzydzenie i bezsilność. Z drugiej zaś wspomnienie z damskiej łazienki było czymś nowym i ciekawym.

W domu podobnie jak w samochodzie matka wypowiedziała tylko kilka słów-”Obiad za godzinę”. Tyle. Nic więcej. Maciek obolały i z mieszanymi uczuciami skierował się ku swojemu pokojowi. Na szczęście nic nie wydawało być zmienione. Plakaty na ścianach, radio, komputer. Tylko pościel była inna, zaś łóżko pościelone.

-Zmieniła pościel. Zamiast tej z motorami, mam jakąś poprostu granatową…niech będzie..ku*wa-szepnął cicho i cisnął plecak pod ścianę. Zmęczony ściągnęła koszulkę i spódniczkę. Cycki nie zareagowały, bo nadal tkwiły w koronkowym staniku. Otworzył szafę.

-Co jest?-zapytał zdziwiony

Na wieszakach i półkach wisiały spódnice, sukienki, koszule. Sam Maciek nie wiele wiedział o modzie, więc przyglądał się róznokolorowym ubranią. Poniżej na półkach ujrzał rajstopy i skarpety. Z czego te ostatnie wydawały się najbardziej normalne. Głównie czarne lub szare.

-”Co jest?Co jest?”-myślał

Po otworzeniu dolnej szuflady ujrzał porządnie poukładane majteczki. Figi koronkowe, zwykłe, kolorowe, bawełniane. Wzrok Maćka był rozbiegany. Z przerażeniem wyjął pierwszą lepszą z brzegu. W dłoni trzymał koronkowe stringi. Czarne z cienkim paskiem, który idealnie wchodzi w rowek między pośladkami. Materiał przebijający sprawiał, że wszystko po drugiej stronie było widoczne.  

Maciek wrzucił stringi, wstał i powoli odwrócił się. Próbował nabrać powietrza, jednak złość ogarnęła ciało. Mimo damskiego ubioru począł wykonywać ciosy w powietrze. Wyglądało to dziwnie, jakby walczył z niewidzialnym przeciwnikiem. Jedno słowo natomiast tkwiło w jego głowie.

-”Ku*wa…ku*wa…ku*wa”

Po chwili walki opadł na brzuch na łóżko. Nawet tam począł uderzać w pościel i kocyki. Złość i gniew musiał jednak ustąpić miejsca zmęczeniu. Głośno oddychając popatrzył przed siebie na górę łóżka. Dopiero teraz zobaczył koło poduszki podłużne pudełko. Od niechcenia sięgnął tu wieczku. Po niewielkim uderzeniu wieczko odleciało.

-Ahhh-jęknął z bezsilności.

Ponowne uderzenie. Tym razem pudełko przewróciło się na bok, zaś coś wypadło i potoczyło się ku Maćkowi. Zdziwiony, a po chwili przerażony zobaczył, że tuż przy jego twarzy zatrzymał się sztuczny penis. Ponad 20 centymetrowe dildo o naturalnym kolorze z dużymi jajami leżało przy nosie Maćka.

-”Co jest Ku*wa?”



>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<>>>>>>>><<<<<<<<<<<

Dziękuję za miłe komentarze. Starałem się wykorzystać wasze, drodzy Czytelnicy pomysły na pierwszy dzień szkoły Martynki. Związku z tym pojawiło się wiele wątków, zaś sama Martynka wydaje się  być nie zdecydowana na szkolny projekt. Seria powoli się rozkręca.

Ponownie zwracam się do Was, drodzy Czytelnicy o kolejne pomysły, wątki. Ahoj z przygodą.

Podziękowania dla wszystkich co komentują i czytają moje opowiadania. W szczególności dziękuję: sdre, Książka, Tarskiwai, patii, Next, feminizan f, napalonymen, Feminizan, kfc62083.  

Użytkowniku “Brainse”: nie wiem czy wrócę do Pływaczki. Seria powinna zakończyć się w drewnianym budynku w ogrodzie rezydencji, ale postanowiłem kontynuować. Nie wiem..ciężko mi powiedzieć. Na razie chcę się skupić na tej serii, więc liczę na pomysły od Ciebie.

Czekam na Wasze głosy Czytelnicy.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Miły z Gdańska

D

 


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach